W bardzo wymagających, przejściowych warunkach pogodowych Kevin Magnussen dopomógł szczęściu i pokonał najszybsze pierwsze pomiarowe okrążenie, które wystarczyło, żeby zapewnić sobie pierwsze pole na starcie do sobotniego sprintu w Sao Paulo. Szczęśliwy Duńczyk, uskrzydlony Haas, spokojny Max Verstappen i kilku kierowców głodnych awansu po trudnych kwalifikacjach. 

Ostatni sprint w tym sezonie to szansa na zdobycie dodatkowych, bardzo cennych dla niektórych ekip punktów. Sobotnia rywalizacja jest istotna z perspektywy Alpine walczącego z McLarenem, Astona rywalizującego z Alfą Romeo czy Haasa, który ma na koncie o 1 punkt więcej od ekipy AlphaTauri. 24 okrążenia, 100 kilometrów i środkowy zestaw opon - C2, C3, C4.

Ostatni sprint sezonu

Wszyscy kierowcy poza Maxem Verstappenem (2) oraz Nicholasem Latifim (16) wybrali miękkie mieszanki. "Good luck Kev, have fun" - takimi słowami inżynier wyścigowy zagrzewał do jak najdłuższej walki w sprincie - jasnym było, że Kevinowi będzie bardzo trudno utrzymać pozycję w ścisłej czołówce na dystansie 24 okrążeń.

Duńczyk zaliczył świetny start i wykorzystał miękką mieszankę, a Max Verstappen obronił się przed kierowcami na miększych oponach. Bratobójcza walka odbyła się w Alpine, natomiast naprawdę niezłe otwarcie miał George Russell. Kierowca Mercedesa naciskał na Maxa od początku, a po pierwszym kółku Carlos Sainz uporał się z Lando Norrisem. Kilka miejsc zyskał także Mick Schumacher, któremu udało się awansować na P16.

Magnussen traci kolejne pozycje

Niestety dla widowiska, już na 3. okrążeniu Max Verstappen bez problemu wykorzystał ogromną przewagę prędkości. To samo chwilę później zrobił George Russell i na zakręcie numer 4 także Carlos Sainz. Sporego pecha miał Fernando Alonso, który dwukrotnie spotykał się z Estebanem Oconem - Hiszpan zjechał do boksów i spadł na ostatnią pozycję.

Na 8. okrążeniu, czyli po 1/3 dystansu sprintu, na prowadzeniu był Verstappen, dalej Russell, Sainz i Hamilton. Magnussen na P5, następnie Perez wyprzedzający Norrisa, dopiero na 8. miejscu Leclerc, Gasly i Ocon zamykający czołową dziesiątkę.

Chwilę później do bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło między kierowcami Astona. Lance Stroll podobnie - jak w Stanach - tym razem na początku długiej prostej zajeżdżał drogę koledze z zespołu, ale temu obecnemu. Sebastian Vettel ratował się zjazdem na trawę, na szczęście udało mu się zachować zimną krew.

Russell atakuje Verstappena!

George Russell podążał za Verstappenem i równo w połowie sprintu, na 12. okrążeniu, postanowił zaatakować Holendra. Fantastyczną walkę trwającą 2 okrążenia przerwał Alex Albon, który zjechał z toru z powodu awarii. W między czasie dwójkę dogonili Carlos Sainz i Lewis Hamilton, którzy podłączyli się pod pociąg DRS za prowadzącym Red Bullem. Max meldował przez radio, że najechał na jakieś szczątki innego z bolidów sugerując delikatne uszkodzenia.

George Russell nie odpuszczał i wreszcie na 15. okrążeniu Brytyjczyk wyprzedził Holendra i objął prowadzenie! Na kolejnym kółku gwiazdą powtórek był Lewis Hamilton, który zaczął atakować Carlosa Sainza. Oba Mercedesy były naprawdę szybkie w sobotnim sprincie, w przeciwieństwie do bolidów Alpine - po przygodach na początku Esteban Ocon jechał na P16, a Fernando Alonso na P18.

Zanim Lewis Hamilton zdążył zaatakować Sainza, to Hiszpan uporał się z Maxem Verstappenem. Dwukrotny mistrz świata ewidentnie miał problemy ze swoim bolidem, a na 20. okrążeniu stracił kolejną pozycję, tym razem na rzecz honorowego obywatela Brazylii, który tym samym awansował na P3.

W takiej kolejności kierowcy przekroczyli linię mety - wygrał Russell, za nim Sainz i Hamilton, który w związku z karą dla Hiszpana najprawdopodobniej wystartuje jutro z pierwszego rzędu. Dopiero na P4 Max Verstappen, za nim Perez, Leclerc, Norris i ostatni punkcik za Sprint dla startującego z pierwszego pola Kevina Magnussena.

Klasyfikacja rywalizacji nie jest jednak ostateczna, bowiem paru zawodników - w tym Hamilton - jest podejrzewanych o złamanie przepisów dotyczących procedury startowej.

Ładowanie danych