Andrea Stella podzielił się ciekawą anegdotą z wczorajszego wyścigu F1 w Arabii Saudyjskiej. Informacja o tym, jak Lando Norris nie mógł uporać się z Lewisem Hamiltonem, trafiła do strony garażu Oscara Piastriego, aby wspomóc McLarena w walce o zwycięstwo.

Kierowcy stajni z Woking pokazali się wczoraj ze złej i dobrej strony w starciu z siedmiokrotnym mistrzem świata. Norris nie popisał się umiejętnościami walki i nadział się na dwie kontry zawodnika Ferrari, który łatwo odgryzł mu się z systemem DRS na głównej prostej. Lando potrzebował poczekać z atakiem i w myśl zasady "do trzech razy sztuka" w końcu zrobił to, co do niego należało.

Piastri to zupełnie inna historia. Zwycięzca wyścigu wykonał nieprawdopodobnie piękny manewr na Hamiltonie, ryzykując przejechaniem po brudnej części szybkiego łuku, który to prowadzi do zakrętu nr 22. Ten jest już wolniejszy niż w przeszłości, ale ani trochę nie umniejsza to odwadze Oscara.

Ponieważ atak był widowiskowy, o odczucia z przyglądania się mu zapytano szefa McLarena. Ten postanowił odłożyć pytanie na bok i najpierw nawiązał do jazdy Norrisa. Choć oczywiście nie wytykał mu błędów, to wskazał, w jaki sposób ekipa podeszła do jego trudności.

- To pytanie daje mi okazję do opowiedzenia historii! - mówił Sella. - A historia jest taka, że inżynier Lando proaktywnie powiedział inżynierowi Oscara o problemach z wyprzedzeniem Lewisa. Dwukrotnie spróbowaliśmy w zakręcie nr 27 i zostaliśmy złapani przed zakrętem nr 1. On chciał upewnić się, że Oscar będzie wiedział, iż należy atakować właśnie tam.

Porada ostatecznie nie przydała się Piastriemu, gdyż ten znalazł szybsze rozwiązanie, ale Włoch i tak miał się z czego cieszyć.

- Byłem bardzo dumny, słysząc to. Nawet nie musiałem niczego inicjować. Po prostu stałem się widzem, dostając przykład wielkiego ducha zespołowego i współpracy, którą mamy w McLarenie. Wielkie gratulacje dla Willa Josepha i Toma Stallarda.

Gdy Stella przeszedł już do właściwej odpowiedzi na pytanie, to... znów nieco zboczył z tematu i zdradził, jaki wpływ miała na niego postawa Piastriego. To przez niezawodność kierowcy odważna jazda nie zrobiła na szefie wrażenia.

- Ten wyścig był dla mnie jak Baku [2024]. Pamiętacie pewnie, że było dużo stresu przez Leclerca, ale tu z jakiegoś powodu zachowałem jednak wielki spokój. To jeden z takich wyścigów, podczas których wiesz, że sprawy są pod kontrolą Oscara. On doskonale wie, co robi. Nie doświadczyłem więc żadnych szczególnie ekscytujących momentów w tym wyścigu.

- Oscar był pewny, miał kontrolę i wiedział, że zakręt nr 1 to będzie jego szansa. Poza tym trzeba tu dodać, że Hamilton to bardzo uczciwy rywal. Miał świadomość, że jeśli nie tu, to w następnym zakręcie nadejdzie kolejna próba. Nie sądzę, że chciał utrudnić mu okrążenie. Byłem wtedy względnie zrelaksowany.