Andrea Stella docenił Maxa Verstappena po tym, jak ten zamknął sprawę walki o mistrzostwo świata z Lando Norrisem. Włoch nazwał Holendra jednym z najlepszych kierowców w historii F1.

Od dziś Verstappen jest już czterokrotnym mistrzem świata Formuły 1. Pogoń Norrisa została wyraźnie przerwana w Brazylii, a w Las Vegas Max wykorzystał wyjątkowo słabe osiągi bolidu McLarena i dopiął swego.

Próba dogonienia go wydawała się misją bardzo trudną, ale nie niemożliwą, szczególnie w zazwyczaj świetnym i uniwersalnym MCL38. Zawodnik Red Bulla zrobił jednak dużą różnicę w walce i kilkukrotnie zgarnął więcej punktów, niż teoretycznie powinien.

Naturalnie więc po przypieczętowaniu tytułu otrzymał ogromne brawa. Doczekał się też wielkiej pochwały ze strony szefa McLarena. Stella, w przeciwieństwie do Zaka Browna, nigdy nie umniejszał Verstappenowi, ale tym razem docenił go jeszcze bardziej.

- W momencie zakończenia walki jako zespół chcemy poświęcić Maxowi kilka słów - mówił Włoch. - Zrobię to w odniesieniu do naszego sezonu, ale najpierw pozwólcie mi pogratulować mu za cztery mistrzostwa z rzędu.

- Ten tytuł potwierdza, że jest jednym z najlepszych kierowców w historii F1. Jest ważny, bo w zeszłym roku ludzie mogli myśleć, że łatwo wygrywa się najlepszym samochodem. Nigdy nie jest łatwo wygrywać tak regularnie. Zawsze jest mnóstwo powodów, przez które coś może pójść źle. 

- W zeszłym roku i kierowca, i zespół był na bardzo wysokim poziomie. W tym roku często nie mieli najlepszego bolidu, ale to, co w takich sytuacjach wyciągał z niego Max, pokazuje, że jesteśmy w erze Verstappena. Zasługuje na to, co osiąga.

Następnie Stella spróbował pokazać dobre strony sezonu McLarena, ale nie uciekł od błędów, szczególnie dość głośnej sytuacji z GP Włoch.

- To prowadzi mnie do naszych osiągnięć. Pomijając pierwsze wyścigi, przed poprawkami z Miami, Lando mógł walczyć z Maxem. Nie do pomyślenia! Musimy dobrze to przyjąć. I gdy to mówię, to mam w głowie miejsce, w którym byliśmy 18 miesięcy temu.

- Jednocześnie nauczyliśmy się dużo, na przykład jak wygrywać wyścigi. Czasem zwyciężanie wymaga zmiany podejścia do ścigania. I w tym sezonie były takie sytuacje. Mogliśmy przecież triumfować w Kanadzie czy na Silverstone. Albo na Monzy, gdzie dostaliśmy ważną lekcję. 

Później 53-latek skupił się już na samym Lando Norrisie, którego docenił za postępy w trudnej konfrontacji z Verstappenem.

- Patrząc na rozwój Lando w walce z Maxem i to, gdzie był w Austrii, a gdzie w Austin czy tydzień później w Meksyku, to uczył się bardzo szybko. Jestem dumny z tego, jak błyskawicznie to robi. Doświadcza czegoś na torze, czasem również poza torem, ale dzięki temu staje się lepszy i lepszy. Nie jestem pewny, czy wewnętrznie aż tak to docenia. Z jakiegoś powodu łatwiej przychodzi mu to w przypadku okazji, które uciekły, zamiast przyjęcia tego, że ma znakomitą trajektorię rozwojową. 

- Lando stał się bardziej świadomy i jest w stanie łatwiej używać swoich umiejętności, a nawet rozwijać w sobie nowe. Dziś mieliśmy tego perfekcyjny przykład. Spędziliśmy dwa stinty na zjadaniu opon. A na trzecim on spróbował czegoś ekstremalnego i to zadziałało. Nie zrobi się czegoś takiego, jeśli nie ma się takiej świadomości zasobów i narzędzi w sobie czy w bolidzie. Okej, to P6, ale patrząc na postępy w konkurencyjności, zasłużył na duże brawa za eksperymentowanie i znalezienie rozwiązania. To świetny przykład tej trajektorii.