Lance Stroll mimo słabej postawy na torze znalazł się na świeczniku całego środowiska F1 z nieco innego powodu.
Kanadyjczyk ma za sobą kolejny nieudany występ w sesji kwalifikacyjnej, w której zajął odległe siedemnaste miejsce. Dla porównania jego partner z ekipy zgarnął P4 i do tego jest jedynym kierowcą, który w tym roku za każdym razem zdołał awansować do finałowego segmentu jazd.
W przypadku Strolla odpadnięcie na tak wczesnym etapie nie jest niczym nadzwyczajnym, jednakże sam zainteresowany po powrocie do garażu dał upust swoim emocjom, co zostało uchwycone przez realizatora transmisji. Mowa tu o momencie, w którym reprezentant Astona Martina tuż po opuszczeniu swojego bolidu dopuścił się czegoś, co przypominało odepchnięcie trenera personalnego.
Jak się okazuje, nie był to koniec dzisiejszych popisów, gdyż kolejna część miała miejsce w zagrodzie dla mediów. Tam syn właściciela zespołu w dość arogancki sposób podszedł - nie pierwszy raz - do swoich obowiązków medialnych.
Mimo wysiłków dziennikarza, który próbował przedstawić zachowanie z garażu jako przejaw zaangażowania, Lance odbył jeszcze bardziej błyskawiczną rozmowę niż zwykle, używając zaledwie ośmiu słów w języku angielskim.
Dziennikarz: Lance, widzieliśmy Twoją frustrację na ekranach telewizyjnych, co tylko potwierdza, ile to dla Ciebie znaczy. Jak się teraz czujesz?
Stroll: No ch***wo.
Dziennikarz: Okej... Przepraszamy za ten język. Co nie wychodzi Ci teraz za kierownicą?
Stroll: Nie wiem.
Dziennikarz: Jak ta sytuacja zmienia teraz Twoje nastawienie? Będziesz traktował to jako sesję testową, a może po prostu pojedziesz na sto procent w sprincie?
Stroll: Będę jechał dalej.
Dziennikarz: Dziękuję, Lance.