Po zakończeniu Grand Prix Belgii FIA poinformowała o ukaraniu Lance'a Strolla, przez co Kanadyjczyk został ostatecznie sklasyfikowany na ostatnim miejscu niedzielnych zmagań. Dodatkowych konsekwencji uniknęło natomiast Ferrari, które w odpowiednim czasie cofnęło własny błąd.
Podczas okresu obowiązywania czerwonej flagi mechanicy Astona Martina dokonali wymiany tylnego skrzydła w samochodzie Strolla na element o innej specyfikacji, co zgodnie z przepisami parku zamkniętego jest zabronione i podlega karze.
W związku z zaistniałą sytuacją sędziowie postanowili przyznać 22-latkowi 10-sekundową karę, która jednak nie zmienia zbyt wiele w jego przypadku, gdyż Stroll został przesunięty na 20. pozycję po zajęciu 18. lokaty.
W komunikacie wystosowanym przez FIA możemy również przeczytać, że ze względu długość wyścigu i bezsensowność kary startu z pit lane, gdy i tak ruszano z pit lane, Stroll otrzymał czasową sankcję. W normalnych okolicznościach Kanadyjczyk oczywiście byłby zmuszony wyruszyć do rywalizacji z alei serwisowej lub - gdyby też miał startować z niej - przejechać przez nią raz jeszcze.
Przed startem niedzielnych zmagań na podobny ruch zdecydowała się Alfa Romeo, która również wymieniła tylny płat w bolidzie Kimiego Raikkonena na inny element, łamiąc zasady parku zamkniętego i otrzymując normalną karę startu z pit lane.
Federacja ogłosiła także, iż blisko popełnienia wykroczenia znalazło się Ferrari. Włoski zespół dokonał bowiem zmiany kompletu opon w samochodzie Charlesa Leclerca po informacji o opóźnionym starcie do wyścigu na samym początku zmagań, co jest niezgodne z przepisami.
Scuderia naprawiła jednak swoją pomyłkę w ciągu kilku minut i przed opuszczeniem pól startowych, co okazało się kluczowe w decyzji sędziów o nieprzyznawaniu kary. Dzięki temu Leclerc utrzymał się na 8. pozycji w tabeli wyników.