Szef Aston Martina zabrał głos na temat problemów z systemem DRS, który od początku weekendu w Azerbejdżanie nie działał w należyty sposób.
Stajnia z Silverstone ma za sobą nieco problematyczne zawody w Baku, gdyż już od pierwszej piątkowej sesji w obu jej bolidach wystąpił defekt dotyczący ruchomego tylnego płata.
Głównodowodzący drużyny podczas spotkania z mediami dokładnie omówił tę kwestię, jednocześnie podkreślając, że przyczyna zaistniałej usterki nie jest jeszcze znana.
- Musimy sprawdzić, co było powodem - stwierdził Mike Krack. - W nocy będziemy dokładnie przyglądać się naszym tylnym skrzydłom, natomiast te problemy były bardziej dystraktorem niż czymś, co szczególnie działało na naszą niekorzyść. Analizując dane, zauważyliśmy, że najwięcej strat ponosiliśmy w drugim sektorze, który nie jest strefą DRS.
Proszony o rozwinięcie tego wątku, Luksemburczyk wyjawił, że był to efekt innego zestrojenia auta, co miało poprawić osiągi bolidu na prostych.
- Mieliśmy tam pewne problemy z balansem, szczególnie w obu sesjach kwalifikacyjnych. Nasze prędkości maksymalne były za to dość dobre. Chcieliśmy jeździć szybciej po prostych, bo w pierwszych wyścigach sezonu nie byliśmy zbyt mocni w tym obszarze, ale oczywiście nie dostaje się tego za darmo.
Mechanicy Astona pracują nad systemem DRS (fot. Parcfer.me)
- DRS jedynie odwracał naszą uwagę i wymagał jej od mechaników. Właśnie z tego powodu nie chcemy mieć takich kłopotów. Ostatecznie udało nam się opanować sytuację, choć lepiej byłoby poradzić sobie wcześniej lub po prostu nie mieć problemu, ale to nie był wielki dramat.
- Samochód znajdował się w parku zamkniętym, więc niezbyt wiele mogliśmy zrobić. Próbowaliśmy oczyścić wszystkie powierzchnie i sprawdzać szczeliny pomiędzy poszczególnymi elementami. Na szczęście FIA była dla nas bardzo pomocna i po rutynowej kontroli pozwoliła nam także wymienić jedną z klap w bolidzie Fernando. Zabieg ten był rutynowy, ponieważ ciągłe wywieranie nacisku na zablokowaną klapę powoduje jej nadmierne obciążenie. Taka wymiana podyktowana była względami bezpieczeństwa.
- Byliśmy ostrożni w mówieniu, że naprawiliśmy system, bo jest różnica między działaniem na jednym okrążeniu a na dystansie całego wyścigu. Ogólnie jednak się udało, chociaż gdybyście zapytali mnie o to przed sprintem, chyba nie byłbym taki pewny.
- Nie jestem specjalistą od aerodynamiki, więc muszę być zachowawczy przy wyciąganiu wniosków i poczekać, aż przeanalizujemy nasz problem. Może w Miami będę w stanie powiedzieć więcej o kłopotach z DRSem, ale uważam, że powinno być w porządku.