Tekst: Bruno Wilk.

Fred Vasseur odniósł się do zamiany pozycji między kierowcami Ferrari podczas Grand Prix Chin i wyraził oburzenie tym, jak realizacja wyścigu F1 przedstawiła tę sytuację. Według szefa zespołu kluczowy komunikat został pominięty, co doprowadziło do niepotrzebnych kontrowersji.

Temat rozmów radiowych rozgrzewał fanów Formuły 1 już od GP Australii, kiedy to dość ostrą wymianę z inżynierem zaliczył Lewis Hamilton, a Charles Leclerc usłyszał złotą myśl o mokrej wodzie. Ekipa później próbowała wyjaśnić ten wątek i pokazać, że problemy zostały rozdmuchane, ale w Szanghaju temat komunikacji ponownie stał się głośny.

Tym razem powodem były polecenia zespołowe. Już od pierwszych okrążeń GP Chin Hamilton zmagał się z tempem wyścigowym, co pozwoliło Leclercowi utrzymywać się w jego zasięgu DRS, mimo uszkodzenia przedniego skrzydła na starcie.

Widząc swoją słabszą dyspozycję, Brytyjczyk sam zasugerował zespołowi zamianę miejsc, mówiąc: - Myślę, że przepuszczę Charlesa, bo mam problemy.

Z jakiegoś powodu ta wiadomość nie została wyemitowana w transmisji na żywo, choć w przekazie międzynarodowym Sky/F1TV informację o jej istnieniu podał Martin Brundle. Niektórzy kibice dostali więc pełny obraz sytuacji, ale większość - nie.

Wszyscy usłyszeli dopiero późniejszy komunikat, w którym inżynier wyścigowy Ferrari, Riccardo Adami, instruował Hamiltona, by ten oddał pozycję w zakręcie numer 14 (ciasny nawrót po długiej prostej). Lewis odpowiedział wtedy, że Leclerc nie jest wystarczająco blisko, aby ruch miał sens. To wybiórcze przedstawienie rozmowy stworzyło wrażenie, że Brytyjczyk sprzeciwiał się decyzji zespołu.

Zaraz po tej wymianie zdań Hamilton dodał: - Jeśli nie uda mu się złapać chłopaków, może mnie ponownie przepuścić.

Chwilę później zmienił ton, mówiąc: - W tym momencie się lekko zbliżam.

Mimo to Ferrari nadal naciskało, by zamiana nastąpiła jak najszybciej. Hamilton usłyszał ponownie polecenie oddania miejsca w T14, ale tym razem odpowiedział: - Powiem wam, kiedy możemy się zamienić.

Kilka zakrętów później, na własnych warunkach, przepuścił Leclerca w pierwszym zakręcie. Gdy natomiast Fred Vasseur został zapytany o tę sprawę podczas spotkania z mediami, to po prostu się zdenerwował.

- FOM chyba robi sobie z nas jaja - grzmiał Francuz. - Pierwsze wezwanie przyszło przecież od Lewisa. To Lewis poprosił nas o zamianę pozycji, ale aby zrobić show i stworzyć zamieszanie wokół sytuacji, wyemitowali tylko drugą część rozmowy.

Szef Ferrari zapowiedział, że zamierza poruszyć ten temat z osobami odpowiedzialnymi za transmisję. Później jednak, na sam koniec spotkania, powrócił jeszcze do tego tematu. Gdy zapytano go, czy jest zmartwiony próbą budowania takich historii w mediach, to udzielił długiej wypowiedzi. Choć podśmiewał się nieco, to cała sytuacja trochę go irytowała.

- Nie chcę was atakować, ale zrobiliście z tego wielką historię! - rzucił do dziennikarzy, śmiejąc się przy tym. - Zrobiliście z rozmowy Lewisa z inżynierem wielki bałagan. A gdy on przyszedł na odprawę, to powiedział do inżyniera, że ten zrobił dobrą robotę. Ale ponieważ trwały te dyskusje o przycisku K1 i padł komunikat o tym, aby nie mówić w trakcie walki, to musiałem odpowiadać na wiele pytań. A nie było żadnego problemu, tylko takie jest życie! Staramy się poprawić to, jak działamy. 

- Nie wyobrażacie sobie, ile takich pytań już dostałem, idąc tu prosto z garażu. I wszystkie dotyczyły tego samego, czy jest tu jakieś zamieszanie. Nie, nie ma. To Lewis poprosił o zamianę pozycji. 

- Szczerze mówiąc, my na pitwall bardzo doceniliśmy postawę Lewisa, który powiedział, że traci tempo i chce oddać miejsce. Serio, jako zespół mamy świetną współpracę między kierowcami. Nie mogę narzekać nawet przez sekundę. I oczywiście rozumiem pytania, ale powinien je dostać Stefano [Domenicali]. Ja nie odpowiadam za transmisję.