Franz Tost zakłada, że Pierre Gasly powinien dokończyć sezon 2020 w barwach jego zespołu, ale nie przeszkadzałaby mu jego promocja.

Austriak nieco ponad rok temu musiał przyjąć Francuza kolejny raz do swojego zespołu, gdy ten stracił posadę w Red Bullu.

Po tym jak jego kierowca odniósł niespodziewane zwycięstwo w Grand Prix Włoch, szef opowiedział, jak wyglądał drugi początek przygody 24-latka z wtedy jeszcze Toro Rosso.

- On jest bardzo zmotywowany. Gdy wrócił z Red Bulla, przyszedł do mojego biura i powiedział, że czuje się, jakby był tu wczoraj. To jego rodzina. Od Spa podniósł swoje wyniki, a w Brazylii był na podium. Tutaj prowadził i kontrolował wyścig. To było naprawdę dobre.

Dobra postawa 109. triumfatora wyścigu Formuły 1, jeszcze zanim można było go tak nazwać, wywołała wiele plotek, dotyczących roszady z Alexem Albonem, ale już w drugą stronę. Wygrana na Monzy w naturalny sposób może je tylko podsycić, mimo tego, że Red Bull przez cały czas broni Taja.

Gdyby Helmut Marko kolejny raz zmienił zdanie, Franz Tost nie byłby zły, ale jak sam wspomniał, nie spodziewa się tego.

- Jeśli go stracimy, to będzie oznaczało, że zespół zrobił dobrą robotę. Inaczej by go nie wzięli. Obecnie jestem jednak całkiem optymistycznie nastawiony co do tego, że zostanie z nami.

Opisując drugie zwycięstwo w historii ekipy z Faenzy, szef wspomniał, że bardzo znacząca okazała się drobna modyfikacja ustawień, która ułatwiła ucieczkę przed Carlosem Sainzem.

- Zespół zrobił dobrą robotę, ale czuliśmy, że będziemy mocni, bo już od piątku to pokazywaliśmy. Na Spa, gdyby nie Safety Car, bylibyśmy na P5. Teraz mieliśmy szczęście z czerwoną flagą i karą Lewisa, ale Pierre jechał fantastycznie, bez żadnych błędów.

- Utrzymywał Carlosa za sobą, który był ciut szybszy w 1. sektorze, bo miał nieco mniej skrzydeł [docisku z nich]. W 2. sektorze to my byliśmy lepsi, a przez to w 3. nie dało się do nas zbliżyć. To była nasza przewaga. Wczoraj zdecydowaliśmy się dodać więcej skrzydła, dodatkową klapę. To zadziałało.

Na koniec Tost żartował, że nie pozwoli swoim pracownikom świętować, bo ważniejszy od tego jest kolejny wyścig.

- Nie będzie celebracji. Muszą wszystko spakować, bo jedziemy na Mugello. Pocieszyć to się mogą w grudniu. Teraz nie będziemy.