Znany ze swojego surowego podejścia do pracy szef ekipy z Faenzy przyznał w bardzo bezpośredni sposób, że przestał wierzyć w zapewnienia swoich pracowników.
Drugi zespół Red Bulla liczył na zrobienie dużego progresu po słabym sezonie 2022, który zakończył dopiero na P9 w klasyfikacji konstruktorów. Niestety otwarcie kampanii 2023 w Bahrajnie pokazało, że model AT04 nie dysponuje najlepszymi osiągami, chociaż w rękach Yukiego Tsunody był w stanie gonić ostatnią punktowaną pozycję i finiszować na P11.
Podczas piątkowej konferencji dla szefów Franz Tost otrzymał pytanie o to, czy obiekt Sakhir pokazał prawdziwą twarz bolidu jego ekipy.
- Niestety myślę, że takie jest nasze tempo. Liczyliśmy na o wiele lepszą maszynę, ale w Bahrajnie mieliśmy kłopoty. Tutaj wygląda to trochę inaczej i liczę, że przynajmniej jeden samochód wejdzie do Q3. Musimy jednak zrobić wiele, by uczynić auto szybszym, szczególnie po stronie aerodynamiki, gdzie realizujemy już różne programy.
- Inżynierowie mówią mi, że robimy dobry progres, ale już im nie ufam. Chcę po prostu widzieć to w czasach, bo tylko one się liczą.
Dopytany o swoje mocne słowa, Austriak odparł: - Przez zimę mówili mi, że jest fantastycznie i zrobiliśmy duży skok. Potem przyjechaliśmy do Bahrajnu i okazało się, że jesteśmy nigdzie. Co mam powiedzieć?
Ze względu na to, że obok niego siedzieli też Toto Wolff i James Vowles, którzy wypowiadali się o kulturze pracy w Mercedesie, nazywając ją tzw. trudną miłością, szef AT był też proszony o określenie, czy ma na myśli coś podobnego. - Nie obchodzi mnie to. Chcę tylko widzieć szybszy samochód, czy to przy trudnej miłości, czy nie. Po prostu mnie to nie obchodzi.
- Brakuje nam docisku, więc bolid jest niestabilny podczas hamowania, przez co przegrzewa też tylne opony - mówił więcej o słabych stronach. - Łapie podsterowność przy wierzchołku, co przekłada się na gorszą trakcję. [Nie działa wszystko], czego potrzeba do osiągania dobrych czasów. Tutaj w Dżuddzie mamy inną charakterystykę toru. Obaj kierowcy nie są usatysfakcjonowani, ale cieszą się, że auto daje lepsze odczucia niż w Bahrajnie. Nadal mamy jednak problemy z podsterownością, których musimy się pozbyć.
- Nasz program zakłada przywożenie małych poprawek na niemalże każdy wyścig. Limit wydatków nas nie ogranicza. Ale czy idziemy w odpowiednim kierunku? Tak jak mówiłem, zimą na papierze i w komputerze widzieliśmy duży progres w porównaniu do starszego modelu. Dziś jednak nie ufam tym liczbom. Chcę zobaczyć, że wraz z następnymi krokami pójdziemy w dobrym kierunku i poprawimy się.