Szef Mercedesa nie przebierał w słowach po zakończeniu GP Sakhiru. Przyznał, że zespół zawalił na całej linii. Nie zabrakło jednak pochwał w kierunku George'a Russella.
Potężne problemy mechaników Mercedesa podczas podwójnego pit stopu przy samochodzie bezpieczeństwa pozbawiły George'a Russella i Valtteriego Bottasa szans na zwycięstwo w GP Sakhiru.
Mechanicy omyłkowo założyli na samochód Brytyjczyka komplet opon przeznaczony dla Fina, a Bottasowi... ścągnęli, a potem założyli te same opony. Kierowcy ekipy z Brackley stracili wiele pozycji, a ostatecznie szansę na dobry wynik.
- To była katastrofa, koncertowo to zje...iśmy. Musieliśmy mieć awarię radia, bo jeden z mechaników nie usłyszał wezwania. Gdy auto wjechało - nie widzieli, jakie opony zmienić. Mechanicy założyli na samochód George'a opony przeznaczone dla Valtteriego. Nie chcę już nawet oglądać powtórek, bo to kompromitacja. Musimy wyciągnąć z tego wnioski - mówił na gorąco Toto Wolff, szef Mercedesa.
Po tym tragikomicznych wydarzeniach w boksie Mercedesa, George Russell, który prowadził przez większość wyścigu, musiał ponownie zjechać na zmianę ogumienia. Do końca zostało jeszcze trochę okrążeń, więc Brytyjczyk ruszył w pogoń za czołówką. Niestety przebita opona zmusiał do do kolejnego, czwartego zjazdu na pit stop i Russell zakończył ostatecznie na 9. miejscu.
- Przeprosiłem oczywiście George'a. Powiedziałem mu, że powinien wygrać ten wyścig, bo jechał świetnie. Powiedziałem mu też, że to nie była jego ostatnia szansa na zwycięstwo w wyścigu Formuły 1. To dopiero początek jego kariery, jego bajki. Gwiazda George'a Russella dopiero się rodzi. Lewis Hamilton jest oczywiście absolutną gwiazdą tej dyscypliny i jest nie do zastąpienia, ale dzisiaj zobaczyliśmy, że do głosu zaczyna dochodzić nowe pokolenie - powiedział Toto Wolff.