Kilka dni temu dostaliśmy oficjalną informację o poworcie po 8 latach niebytu GP Turcji. Organizatorzy wyścigu, mimo sytuacji na świecie, zapowiadają powrót razem z drzwiami.
Królowa motorsportu do Stambułu przyleci w połowie listopada, gdzie zostanie rozegrana 14. runda sezonu 2020. Vural Ak, czyli jedna z najważniejszych postaci w tureckim motorsporcie, na wtorkowej konferencji potwierdził, że kibice zostaną wpuszczeni na obiekt. Liczby, które podał, są wręcz szokujące.
- Musimy być przygotowani na wszystko. Jeśli sytuacja się pogorszy z dnia na dzień, wtedy wyścig może nawet być rozegrany bez kibiców. Znamy możliwości tego obiektu - około 220 tysięcy osób może go oglądać na trybunach i wolnych przestrzeniach, takich jak trawa. Obecnie, jeżeli zamkniemy pewne miejsca, będziemy mogli wpuścić 100 tysięcy kibiców, dostosowując się do wszystkich zaleceń sanitarnych - mówił Vural Ak.
Kolejną, wręcz absurdalną sprawą, są bilety na rundę na Istanbul Park. W cenie wejściówki na cały weekend w Polsce można kupić cztery czteropaki Harnasia... Cóż, niezbyt to wygórowane.
- Ceny będą wynosić 30 tureckich lir za jeden dzień i 90 za cały weekend (kolejno około 15 zł i 45 zł - przyp. red.). Bilety wejdą do sprzedaży w następnym tygodniu i zapewne bardzo szybko się rozejdą - zapowiedział Turek.
Wielu zastanawiało się, w jakim stanie jest obecnie Istanbul Park. Jak zapowiadają organizatorzy wyścigu, FIA szybko zaakceptowała powrót toru do kalendarza, twierdząc, że jest w stanie wręcz idealnym i nie wymaga żadnych większych poprawek.