Po zdobyciu pole position do Grand Prix Stanów Zjednoczonych Max Verstappen wyjawił, iż tym razem szybka jazda przyszła mu z pewnym trudem.
Weekend na Circuit of The Americas jeszcze przed samym wyścigiem przyniósł kilka interesujących rozstrzygnięć. Pierwszym z nich była zmiana układu sił - początkowo wydawało się, że kolejny raz najmocniejszy będzie Mercedes, ale w kwalifikacjach to bolid z Czerwonym Bykiem okazał się być szybszy.
Drugie dotyczyło już tylko Red Bulla, w którym muskuły prężyć zaczął Sergio Perez, tym razem dotrzymując kroku swojemu zespołowemu koledze lub nawet będąc szybszym od niego.
W sezonie 2021 taka postawa Checo często zbiegała się z nietypowym zachowaniem RB16B. Tak było i tym razem.
Wyjątkowe konstrukcje Adriana Neweya nie lubią Pierre'a Gaslyego i Alexa Albona lubią zachowywać się dość niestabilnie i nadsterownie na wejściu w zakręt, co dla wielu zawodników - ale nie Maxa Verstappena - jest bardzo trudne.
Jak powiedział Christian Horner podczas FP3, w USA w tej fazie maszyna jest jednak bardzo spokojna. Zazwyczaj takie sytuacje były korzystne dla Sergio Pereza, który mógł czerpać z mniejszej nadsterowności, podczas gdy lubiący ją Holender musiał zmagać się z podsterownością lub szukać lepszego balansu.
Ta zależność była widoczna chociażby ostatnio w Turcji, gdzie wybitnie przyczepny asfalt utrudnił życie specyficznemu w ustawieniach Red Bullowi, wytrącając go z optymalnego okna pracy poprzez nieoczekiwanie dużą - paradoksalnie za dużą - przyczepność tylnej osi.
Ekstremalna kombinacja cech RB16B i warunków sprawiła, że na Istanbul Park nawet Checo potrafił czasem skarżyć się na "zbyt dobry" tył i w konsekwencji na podsterowność.
Na COTA po średnim piątku Bykom udało się zaliczyć spory progres i odpowiednio skonfigurować pakiet. Dobrą formę przez cały dzień pokazywał Perez, który po pierwszych przejazdach w Q3 był najlepszy, a ostatecznie znalazł się na P3 tylko 0.015 sekundy za Hamiltonem.
Mimo poprawy, normalnych okoliczności i niezbyt przyczepnego asfaltu ustawienia pozostały niedopasowane do preferencji Verstappena. Z tego powodu sobotnia walka o pole position była dla niego innym i większym niż zwykle wyzwaniem.
- Powiedziałbym, że było różnie. Chodziło o znalezienie limitu samochodu, wyciśnięcie resztek, co przez cały ten weekend jest dla mnie nieco trudniejsze. Musiałem wypracować to jeszcze w samych kwalifikacjach. Na średniej mieszance czułem się naprawdę nieźle i w Q2 zrobiłem dobre okrążenie. Wygląda na to, że ona pasuje mi bardziej pod kątem jazdy - mówił Max.
- Natomiast pierwszy przejazd w Q3 znów nie był idealny. Nie byłem w stanie złapać tego samego wyczucia co w Q2. Musiałem więc sięgnąć głębiej w Q3, ale wtedy zaczęło kropić na mój wizjer, co też nie było optymalne. Świetnie jednak być na pole position, szczególnie po pewnych trudnościach w wyciskaniu resztek możliwości.
- Nie byłem szczególnie zadowolony wczoraj i nie jestem w pełni zadowolony dzisiaj, ale na pewno poszliśmy w dobrym kierunku, co nam pomogło. Po FP1 myślałem, że strata jest dość duża, ale powoli poprawialiśmy się i dziś znaleźliśmy się z przodu. Zespół spisał się świetnie.
- Mój czas z FP3 został usunięty, ale akurat wtedy miałem dobre wyczucie. W kwalifikacjach nie byłem jednak w pełni usatysfakcjonowany, tak jak mówiłem wcześniej. Szukaliśmy więc nieco lepszego balansu, ale tylko dla mnie - dodał Holender, który przed ostatnim przejazdem poprosił o delikatne zwiększenie kąta przedniego skrzydła.
- Normalnie zawsze czuję się bardzo komfortowo w samochodzie i szybko łapię prędkość, ale na tym torze w ten weekend jest to nieco trudniejsze. Nie wszystko zawsze musi iść gładko, prawda? To też tworzy wyzwania i daje frajdę. Inaczej byłoby nudno i za łatwo za każdym razem.
- Jako zespół świetnie współpracowaliśmy. Oni bardzo pomagali mi w poprawianiu się, by ostatecznie złożyć to okrążenie w Q3. Nie zawsze się udaje, ale tym razem tak było.