Ustawienie kolejności startowej na GP Włoch stanowiło niemałe wyzwanie. Powodem było wiele kar, jakie nałożono na kilku kierowców.
Podobnie jak przed GP Belgii przedstawiamy najpierw grid, a pod nim wyjaśnienie zamieszania. Nadal jednak jest to wstępna wersja, ponieważ cały czas realne jest, że kolejne kary zostaną nałożone w niedzielę. Tak sytuacja miała zresztą miejsce dwa tygodnie temu na Spa.
Prowizoryczna kolejność na starcie
1. Charles Leclerc
2. George Russell
3. Lando Norris
4. Daniel Ricciardo
5. Pierre Gasly
6. Fernando Alonso
7. Max Verstappen
8. Nyck De Vries
9. Zhou Guanyu
10. Nicholas Latifi
11. Sebastian Vettel
12. Lance Stroll
13. Sergio Perez
14. Esteban Ocon
15. Valtteri Bottas
16. Kevin Magnussen
17. Mick Schumacher
18. Carlos Sainz
19. Lewis Hamilton
20. Yuki Tsunoda
Kary
Tsunoda - start z końca stawki (za silnik, dalej PU), a także 10 miejsc (reprymendy) oraz 3 miejsca (żółte flagi).
Sainz - start z końca stawki, a także 10 miejsc (skrzynia biegów).
Hamilton - start z końca stawki (PU).
Bottas - równo 15 miejsc (PU).
Magnussen - równo 15 miejsc (PU).
Schumacher - 5 miejsc (PU), a także 10 miejsc (skrzynia biegów).
Perez - 10 miejsc (PU).
Verstappen - 5 miejsc (PU).
Ocon - 5 miejsc (PU).
Wyjaśnienie zamieszania, czy też marna próba...
- Myślę, że to P7 - mówił Max Verstappen po czasówce, pytany, czy wie, z którego miejsca startuje. - No chyba, że jestem głupi, ale myślę, że to P7. Musicie poczytać przepisy!
Sprawa jednak nie była tak oczywista i powody tych zawiłości najłatwiej - co wcale nie oznacza łatwo - pokazać na przykładzie lidera Red Bulla, który wykręcił 2. czas w kwalifikacjach i miał karę 5 miejsc, jednak mógł ruszać do wyścigu z P4 lub P7, nawet jeśli P2 +5 miejsc matematycznie daje P7.
Tak wielka różnica bierze się ze sposobu nakładania kar, który zazwyczaj był następujący:
- najpierw doliczało się odpowiednią liczbę pozycji wszystkim ukaranym zawodnikom jednocześnie, bez przesuwania reszty
- dopiero później wypełniało się puste miejsca, przesuwając pozostałych nieukaranych w górę.
W przypadku Holendra zastosowanie tych reguł sprawiłoby, że w pierwszym kroku zostałby zrzucony na P7, za Lando Norrisa, przed którym znajdowało się aż trzech zawodników z większymi karami - dwóch muszących ruszyć z końca stawki i jeden mający +10 miejsc. Gdy w drugim kroku puste pozycje - zwolnione jednocześnie w pierwszym kroku przez Sainza, Pereza i Hamiltona - zostałyby wypełnione, urzędujący mistrz świata znalazłby się na P4.
Tak się jednak nie stało. W zamian zdecydowano się na inne rozwiązanie, jakim jest nałożenie kar, następnie zamrożenie przesuniętych kierowców na danych pozycjach (przykładowo: Verstappena na P7) i wypełnienie stawki resztą. Powody takiej decyzji są obecnie nieznane.
System ten jest - jak wiele rzeczy w F1 - skomplikowany. Sposób bez zamrażania ukaranych był wykorzystywany już w przeszłości, np. przed GP Austrii 2019, a z kolei podczas zeszłorocznego GP Kataru sprawił, że początkowo nawet sędziowie popełnili błąd. Po szczegóły odsyłam na mojego Twittera, gdzie stworzyłem krótką nitkę im. Jacka Gmocha, posługując się m.in. tymi przykładami.