Awaria z kwalifikacji, która przytrafiła się Carlosowi Sainzowi, może go sporo kosztować w trakcie niedzielnej rywalizacji.

Tor Sakhir nie jest najszczęśliwszym miejscem dla Hiszpana, który nie zdołał zdobyć na nim nawet punktu w trakcie swojej kariery, tylko raz dojeżdżając do mety (P11 w 2018 roku).

Co prawda tegoroczny wyścig jeszcze się nie odbył, ale 26-latek zaczął mieć problemy już na początku Q2, które zakończył przedwcześnie. W jego samochodzie doszło do usterki tylnych hamulców, którą potwierdził już zespół.

- Nic nie mogłem zrobić. Dojechałem z prędkością ponad 300 km/h, wcisnąłem pedał, a tylne hamulce kompletnie się zablokowały. Tak naprawdę nie wiem, co się stało, nie znamy przyczyny, ale jestem bardzo rozczarowany - mówił zawodnik.

Mimo tego, że w Bahrajnie da się wyprzedzać, a Sainz wywalczył sobie 15. pole startowe, z którego teoretycznie można coś ugrać, jego szanse przed walką o punkty nie wyglądają najlepiej.

Jest tak z powodu braku odpowiednich mieszanek na wyścig, do którego przyczyniła się przygoda z Q2.

- Zaliczyłem Q1 na jednym komplecie opon i oszczędziłem miękką mieszankę na późniejszą fazę. Ten zestaw średnich, tak ważny w ten weekend, wydaje się być całkowicie przytarty, więc nie będę mógł używać go jutro. Wygląda na całkowicie zniszczony. 

- Nasz samochód ma tempo, nie mam wątpliwości, a przez cały weekend czułem się bardzo, bardzo dobrze w nim. Problemem są strategiczne opcje, które mamy z tymi oponami. Chcieliśmy oszczędzić jedne twardsze na wyścig, ale w tej chwili nawet nie wiem, co będzie dostępne po tych problemach. Dla nas utrata tej średniej mieszanki z dzisiaj jest prawdopodobnie najgorszym możliwym scenariuszem na wyścig. Jeśli jest coś, co nie mogło się dzisiaj wydarzyć, było to właśnie zniszczenie tych średnich opon, bo to zaboli nas jutro.