Szef Ferrari przy okazji weekendu otwierającego nową kampanię odniósł się do swoich pierwszych ruchów kadrowych, które dotknęły w głównej mierze owiany złą sławą dział strategii.

Wraz ze zmianą na stanowisku dyrektorskim przed sezonem 2022 tylko kwestią czasu wydawało się, aż w Maranello dojdzie do kolejnych wewnętrznych działań w głównych i kulejących filarach. Tak też się stało i podczas zeszłotygodniowych testów ujawnione zostały pierwsze poważne roszady, które zostały wdrożone przez nowego pryncypała Scuderii.

Sam zainteresowany podczas piątkowego spotkania z mediami w Bahrajnie sprecyzował natomiast swój pogląd w odniesieniu do ostatnich zmian w pionie strategicznym. 

- W zeszłym tygodniu mieliśmy na ten temat dyskusję. W strategii nie chodzi jednak o to, kto siedzi na pit wall. W sumie na taktykę składają się tony różnych rzeczy, takich jak oprogramowanie, zespół w siedzibie, przepływ informacji, który jest kluczowy, a dopiero na samym końcu jest facet w budce.  

- Zdecydowaliśmy się na ten ruch z różnych powodów, ale był on zainicjowany już w zeszłym roku. Dokładnie przeanalizowaliśmy nasze podejście do strategii, ale nie chodzi tylko o to. Musimy mieć odpowiednie podejście w każdym obszarze zespołu i w każdym dziale. Przed nami jeszcze dużo pracy, ale jestem pewien, że Christian [Horner, siedzący obok na konferencji - przyp. red.] uważa tak samo i stara się wszystko poprawić.  

- Jeżeli pozostajesz na tym samym poziomie przez dwa tygodnie, to w zasadzie już po tobie, ponieważ inni robią postępy. To część pewnego procesu, a my próbowaliśmy przeanalizować, co w zeszłym roku działało, a co nie. Podjęliśmy pewnie działania, ale nie chodzi tu o konkretną osobę.