Frederic Vasseur, szef Alfa Romeo Racing Orlen, wypowiedział się na temat ostanich niepożądanych wydarzeń w zespole w postaci kontaktu Kimiego Raikkonena z Antonio Giovinazzim w trakcie Grand Prix Portugalii oraz zakopania bolidu podczas pierwszego treningu przez Roberta Kubicę.
Początku tego sezonu Alfa Romeo nie może zaliczyć do najbardziej udanych. Ekipy z Hinwil nie opuszczają pech i błędy, które kosztowały ich cenne punkty w klasyfikacji konstruktorów i spowodowały, że przy nazwie włoskiego zespołu w nadal widnieje okrąglutkie zero.
Po Bahrajnie, w którym do finiszu w pierwszej dziesiątce niewiele zabrakło, wszystko zaczęło iść gorzej, począwszy od zawiłej kary Kimiego na Imoli, poprzez kolizję Fina i Włocha na Algarve, a na zakopaniu biało-czerwonego bolidu przez Kubicę w Montmelo kończąc. Między innymi o tej ostatniej sytuacji kilka słów powiedział szef zespołu, przez którego, o dziwo, przemawiał stoicki spokój.
- Tak, Robert pojechał trochę zbyt optymistycznie pod koniec sesji, ale z drugiej strony miał też bardzo dobry pierwszy przejazd. Od razu miał tempo i dobrze było dostać inny, nowy feedback. To samo zrobiliśmy z Callumem, który także wykonał dobrą robotę, więc to odpowiednie podejście.
O przygodzie w pułapce żwirowej i o samej jeździe za kierowcą C41 po raz pierwszy w tym sezonie wypowiedział się sam Polak.
- Dobrze było znów znaleźć się w samochodzie w oficjalnej sesji. Przepraszam jednak za zakończenie jej w taki sposób. To był bardzo mały błąd, ale zapłaciliśmy za niego dużą cenę. Przeceniłem poziom przyczepności na moim pierwszym przejeździe na miekkiej mieszance i obróciłem się w środku zakrętu, zakopując się w żwirze. I tak dobrze było znów poczuć ten samochód, szczególnie przed testami w przyszłym tygodniu. Nie mogę się doczekać sprawdzenia 18-calowych felg i pomocy zespołowi w wykonaniu ważnego kroku. To będzie interesująca sesja.
Na szczęścia obrót Roberta nie pociągnął za sobą poważniejszych konsekwencji, w przeciwieństwie do kolizji etatowych kierowców teamu w Portimao. Przypomnijmy, że po drugim okrążeniu, na którym miał miejsce kontakt pomiędzy nimi, mistrz świata z 2007 roku musiał wycofać się z rywalizacji z powodu jego przedniego skrzydła, znajdującego się pod samochodem, co uniemożliwiło dalszą jazdę.
Niewiele brakowało, a zajście mogło mieć jeszcze straszniejszy finał, ponieważ uszkodzeniu mogło ulec ogumienie podopiecznego Ferrari. Na całe szczęście dla Włocha nic takiego się nie stało, a jak przyznał sam Fred Vasseur, zniszczeniu uległa jedynie podłoga i to w niewielkim stopniu.
- Kimi był pierwszą osobą, która przeprosiła. To się zdarza. Przecież nie zrobił tego specjalnie. Bardzo obawialiśmy się przebicia opony u Antonio, który ostatecznie miał drobne uszkodzenia podłogi i tyłu samochodu, ale to nie było nic dużego.
Wszystkie te zdarzenia, a także wiek Raikkonena i zatrudnienie wspomnianego już wcześniej Calluma Ilotta jako kierowcy rezerwowego w Alfie, skłaniają do przemyślenia kwestii składu na sezon 2022, choć trzeba pamiętać, że decyzja dotycząca jednego z foteli w zespole należy do Ferrari. Kto wie, jakie zamiery wobec swoich juniorów będą mieli włodarze Scuderii oraz z jakim nastawieniem sezon kończył będzie Raikkonen.
Fred Vasseur hamował jednak emocje związane z ewentualnymi transferami, gdy był o nie pytany na piątkowej konferencji dla szefów.
- Ludzie, za nami dopiero trzy wyścigi! Zobaczymy w trakcie sezonu. Callum przejedzie kilka treningów i dopiero po nich będziemy decydować. Tak jak robiliśmy to w przeszłości, jesteśmy przyzwyczajeni do podejmowania decyzji w ostatnim kwartale roku, więc nie będziemy tego przyspieszać.