Szef Ferrari przyznał, że triumf Charlesa Leclerca w domowym wyścigu F1 zdejmie z niego pewien ciężar i wpłynie na jego postawę oraz pewność siebie.

Podczas GP Monako doszło do długo wyczekiwanego zwycięstwa lokalnego faworyta. Reprezentant stajni z Maranello ogólnie czekał na wygraną od rundy w Austrii w 2022 roku, a w Monte Carlo nie stanął w przeszłości nawet na podium, mimo iż dwukrotnie wywalczył pole position.

Miniony weekend był prawdziwym odkupieniem dla Charlesa, który dominował już od piątku, a w sobotnich kwalifikacjach tylko to potwierdził, gdy zakończył zmagania na 1. pozycji. Niedzielny wyścig ze względu na czerwoną flagę był formalnością, gdyż zdarzenia z 1. okrążenia zabrały okazję odwrócenia losów rywalizacji za sprawą strategicznych gier między zespołami. 

Obrazki w padoku po triumfie Charlesa przypominały te, które pamiętamy z Miami względem Lando Norrisa. Widać było gołym okiem, iż z bohatera miejscowych zeszła spora presja, a wielu kierowców ze szczerą życzliwością gratulowało tak długo oczekiwanej wygranej. 

Po zwycięstwie swojego podopiecznego głos zabrał Fred Vasseur, który naturalnie był w świetnym humorze i standardowo zaczepiał dziennikarzy, lecz jednocześnie w pełni poważnie podkreślił, jak istotny może być ten sukces.

- W zeszłym roku było to nasze pierwsze wspólne Monako... Nieprawda, bo przecież zaliczyliśmy je też w sezonie 2018 [w Sauberze]. Ale gdy przyjechał tu rok temu, był trochę spięty. Teraz był znacznie bardziej zrelaksowany. Od pierwszego okrążenia w FP1 miał znakomity weekend. Fruwał i to nawet wtedy, gdy mieliśmy problem z zaczepieniem się torebki na przednim skrzydle i trzeba było zjechać. Straciliśmy przez to dwa czy trzy okrążenia, a on był bardzo spokojny, chociaż istniała szansa na odpadnięcie w Q1. Miał pełną kontrolę.

- Po pierwsze przestaniecie go ciągle pytać, co będzie w przyszłym roku, co stanie się w tym tygodniu i bla bla bla - mówił, pytany o aspekt psychologiczny tej wygranej. - To już koniec. To już za nami. Ale myślę, iż ważne było to, że przez lata dźwigał na barkach pewien ciężar w związku z brakiem zwycięstwa w Monako. Czasami popełniał małe błędy, takie jak w F2, a czasami miał pecha, jak w F1 ze mną w Sauberze, kiedy mieliśmy awarię hamulców.

- Ostatecznie nie miał obaw, lecz był z tego powodu trochę pod presją. Ale nie chodzi tylko o Monako. Uważam, że prawdopodobnie dzięki własnej pewności siebie i podejściu, jakie prezentuje względem wszystkich wydarzeń, Charles na pewno zrobi krok do przodu.

Szef Ferrari został również zapytany, czy obecnie widzi w swoim podopiecznym innego kierowcę od tego, którego obserwował 1,5 roku temu, gdy zaczynał pracę w Maranello.

- Tego nie wiem i nie chcę wyciągać żadnych wniosków. Ten triumf na pewno bardzo mu pomoże, jeśli chodzi o pewność siebie. Jedną z cech charakteryzujących zwycięzców jest także to, że są przyzwyczajeni do wygrywania na tym poziomie. Zdają sobie również sprawę, iż poradzą sobie z trudną sytuacją. Nawet gdy coś się stanie, mają pewność, że dadzą sobie radę kolejnym razem. Kiedy masz wątpliwości, stan rzeczy wygląda nieco inaczej. Myślę, że dzięki temu z pewnością zrobi krok do przodu.