Holender zabrał głos na temat sytuacji, która miała miejsce w tunelu i stwierdził, że utrudnianie innym wyjazdu na tor jest po prostu złe.
Po utracie pierwszego treningu ze względu na jazdy młodych kierowców Max Verstappen miał za zadanie zebrać jak najwięcej danych w drugiej sesji. Tak się jednak nie stało, ponieważ najpierw czerwoną flagę wywołał Carlos Sainz, a chwilę po wznowieniu dokonał tego Nico Hulkenberg.
Po uprzątnięciu maszyny Niemca zawodnikom zostało zaledwie kilkanaście minut na sprawdzenie możliwości samochodów. Gdy ujrzeliśmy zielone światło, auta od razu zaczęły opuszczać stanowiska. Zniecierpliwiony Max przy wyjeździe z alei wyprzedził oba Mercedesy, a także Pierre’a Gasly’ego. Z całej trójki tylko George Russell wystawił łokcie, spychając Holendra na ścianę, a po chwili poinformował przez radio, że reprezentant Red Bulla wyjechał poza linię.
Trzykrotny mistrz w swoim stylu skomentował zajście, uznając zachowanie rywali za, delikatnie mówiąc, niezbyt odpowiednie. Stwierdził również, że bolid nie prowadził się dziś tak, jak powinien.
- W takiej sytuacji oni muszą zjechać na bok - zaczął Max. - Wszyscy poruszają się powoli, na środku toru, a mi zależy na szybkim wyjechaniu z boksu, ponieważ jest mało czasu. Gdy starałem się ich wyprzedzić, to próbowali wcisnąć mnie w ścianę, co było dość durne.
Ze względu na oddanie obu aut juniorom i utratę czasu Byki nie zdołały znaleźć idealnych ustawień. Co prawda dostaną jeszcze szansę w FP3, ale ta sesja odbędzie się w mniej reprezentatywnych warunkach.
- Balans był dziś trudny do wyważenia - dodał Verstappen. - Mieliśmy dużo podsterowności, a samochód często podskakiwał. Zdecydowanie musimy przeanalizować te problemy przed jutrem.
- Nie spodziewałem się, że będziemy w stanie znaleźć się tylko na takiej pozycji. Jest to dla nas pewien znak zapytania. Nadal jest to 3. miejsce i nie jest aż tak źle, ale mamy wciąż spore pole do poprawy, jeśli chodzi o balans. Spróbujemy zrozumieć, co poszło nie tak.