Max Verstappen znajdował się na czele tabeli wyników po pierwszym przejeździe w Q3, ale w kluczowym momencie kwalifikacji napotkał usterkę systemu DRS.
Finałowa część czasówki na Circuit de Barcelona-Catalunya rozpoczęła się po myśli urzędującego mistrza świata, któremu udało się objąć prowadzenie przed decydującym przejazdem. Nieco mniej szczęścia miał z kolei Charles Leclerc, czyli główny rywal Verstappena w walce o pole position, który zaliczył obrót i okupował ostatnią pozycję.
Pod koniec Q3 doszło jednak do zamiany ról. Reprezentant Ferrari zdołał wykręcić najlepszy czas, wyprzedzając kierowcę Red Bulla, który porzucił swoje pomiarowe kółko po pokonaniu sekwencji pierwszych zakrętów.
Tym sposobem lider klasyfikacji generalnej wywalczył kwalifikacyjny triumf, aHolender musiał zadowolić się drugą lokatą. Początkowo Max uważał, że winę za jego niepowodzenie ponosi utrata mocy, o czym mówił przez radio jeszcze w kokpicie.
Po zakończeniu czasówki nieco więcej światła w tej sprawie rzucił Christian Horner, który w rozmowie z telewizją Sky podał powód zaistniałej sytuacji. Okazuje się, że na finałowym okrążeniu Verstappena dopadła awaria DRS-u.
- To właściwie nie była kwestia mocy, tylko problem z systemem DRS, który się nie otworzył. Oczywiście musimy odzyskać samochód, aby zrozumieć, dlaczego tak się stało, ponieważ skrzydło otworzyło się na tylnej prostej, gdy Max wracał do alei.
Szef Red Bulla skomentował także kwestię problemów, jakie trapią jego kierowcę w trakcie bieżącego sezonu. Przy okazji Grand Prix Miami Verstappen stracił mnóstwo czasu w piątek, a po sobotnich kwalifikacjach przyznawał, że jego zespół musi przestać utrudniać sobie życie w trakcie weekendów.
- Wiesz, takie rzeczy się zdarzają. Wczoraj wieczorem widzieliśmy, jak Ferrari zmienia podwozie [w bolidzie Carlosa Sainza] z powodu problemu z układem paliwowym.
- Niestety kłopoty uderzają w nas w niefortunnych chwilach. Ostatnim momentem, gdy chcesz tego doświadczyć, jest ostatnie kółko w trzecim segmencie kwalifikacji. Ale jako zespół ciężko pracujemy i staramy się zrozumieć, na czym polega problem. Powodem takiego stanu rzeczy może być tak prosta sprawa jak kawałek gumy, który utknął w mechanizmie.
Brytyjczyk stwierdził również, że prawdopodobnie Holender nie byłby w stanie pokonać Leclerca, który po raz kolejny udowodnił swoje umiejętności oraz potencjał tegorocznego Ferrari.
- Nie sądzę, że mieliśmy dzisiaj wystarczająco dużo osiągów, by pobić to okrążenie Charlesa. Przejechał świetne kółko pod presją w końcówce, ale mimo tego nadal jestem zadowolony ze startu w pierwszej linii.
- Charles zachował na jutrzejszy wyścig nowy komplet miękkich opon, więc jest to całkiem interesujące ze strategicznego punktu widzenia. Przy tych temperaturach wszystko będzie dotyczyć degradacji ogumienia i zarządzania nim, więc będzie to fascynujący wyścig - dodał, odnosząc się do możliwości strategicznych.