Kierowcy F1 zabrali dziś głos na temat możliwego wypadnięcia z harmonogramu mistrzostw świata zawodów w Belgii i Francji. 

Rosnące zainteresowanie nowych promotorów Grand Prix wygenerowało w ostatnim czasie sporo spekulacji na temat przyszłości takich obiektów jak Spa-Francorchamps, Paul Ricard i Monako. 

O ile sytuacja Księstwa wydaje się być już w miarę stabilna, tak status Belgii i Francji jest na ten moment mocno niepewny. W przypadku imprezy w Ardenach ratunkiem może okazać się jednak system rotacyjny, o którym coraz głośniej jest w światku Formuły 1.

Verstappen nie chce samych ulicznych torów. Kierowcy bronią Spa

Do tego wątku odniósł się dziś Max Verstappen, który jasno podkreślił znaczenie historycznych obiektów dla Formuły 1. 

- To smutne - mówił mistrz świata, pytany o możliwość rozbratu ze Spa. - Przede wszystkim to mój ulubiony tor. Jazda po nim jest po prostu znakomita. Rozumiem, że w porównaniu do innych obiektów jest prawdopodobnie trochę trudniej, np. patrząc na korki. Ale to unikalne miejsce. 

- Nie chcę znaleźć się w jakimś 2028 roku i jeździć tylko po torach ulicznych, które są blisko miast z powodu chęci mocniejszego zaangażowania fanów czy czegokolwiek takiego. Potrzebujemy tych unikalnych miejsc w kalendarzu. Rozumiem, że każdy chce zarabiać pieniądze, ale jest przecież jakiś limit, bo ważne jest, by te naprawdę fajne tory pozostały, a nie zostały zastąpione tylko przez uliczne, do których F1 i tak nie jest stworzona. 

Zawodnicy biorący udział w oficjalnej konferencji prasowej zostali natomiast zapytani, który z opisywanych wyścigów powinien zostać częścią harmonogramu. 

Verstappen nie chce samych ulicznych torów. Kierowcy bronią Spa

- Jesteśmy we Francji, więc może powiem, że wolę Francję? - zaczął żartobliwie Zhou. - A tak serio, to nie zależy od nas, kierowców. F1 wybiera, co wydarzy się w kolejnych latach i zajmuje się kontraktami. 

- Faktycznie, to nie my decydujemy, ale gdybym miał wybrać tor dla siebie, to mam znacznie więcej frajdy z jazdy po Spa niż po tym obiekcie - dodał Nicholas Latifi. 

- Spa, prosta sprawa - rzucił Lando Norris. - Moja mama jest z Belgii, więc to częściowo domowy wyścig. Jestem znacznie bliżej Belgii i uwielbiam ten tor. Byłem tu wielokrotnie jako dziecko, spędzając wakacje z rodziną, więc wybieram Belgię. 

- Patrząc na charakter toru, wolę Spa - wspomniał Charles Leclerc. - Jednak w kartingu zaczął jeździć w pobliżu tego miejsca, więc trudno powiedzieć. 

- Spa, bo tor jest fantastyczny i szkoda byłoby go stracić - stwierdził Sebastian Vettel. - Cóż, ten obiekt nie jest aż tak ekscytujący. Nie wydaje mi się, że wielu kierowców go uwielbia, a przynajmniej tak mówią bez obecności kamer.  

- Jednak pozytywną niespodzianką tutaj byli kibice. W 2019 było super. Pamiętam też świetną atmosferę i podekscytowanych ludzi, a słuchanie hymnu Francji przed wyścigiem było jednym z lepszych momentów w sezonie. Byłoby szkoda, ale może damy radę zmienić lokalizację na inną we Francji?  

- Nie jestem obiektywny! - śmiał się Pierre Gasly. - Pytasz francuskiego kierowcę o to, czy chce mieć GP Francji, czy GP Belgii. Kocham Francję i chcę się ścigać w swoim kraju. Zawsze wybiorę ten wyścig zamiast każdego innego. Smutne jest to, że Spa to jeden z moich ulubionych torów. To piękne miejsce, świetne do ścigania, a brak Belgii byłby dużą stratą. 

- Powiedziałbym, że Francja, bo jeżdżę dla francuskiego zespołu, dla Alpine - dodał z humorem Fernando Alonso. - Wygrałem mistrzostwa z Renault, mieszkam w Monako i znacznie wygodniej jest mi jechać na Paul Ricard niż na Spa.