Po zakończeniu czasówki Max Verstappen udzielił wielu gorzkich wypowiedzi w odniesieniu do problemu Red Bulla, który jest doskonale widoczny podczas GP Monako.

Byki przed przyjazdem do Księstwa spodziewały się gorszej dyspozycji, ale chyba mało kto zakładał osiągnięcie tak słabego wyniku w kwalifikacjach, jakim są 6. i 18. miejsce. Przez długi czas wydawało się jednak, że przynajmniej jeden kierowca tego zespołu będzie w grze o pole position, ale szansę na poprawę pod koniec Q3 odebrała ściana za Sainte Devote.

- Jechałem na sto procent, lecz auto jest niesamowicie trudne - tłumaczył Verstappen. - Wpadłem w zakręt nr 1, przejechałem po nierówności i zwyczajnie uciekł mi samochód. To nie był jakiś wielki błąd, ale bolid jest dosłownie na limicie tego, jak można nim jechać. Czuję się komfortowo w średnich i szybkich sekcjach. Samochód jest dość szybki, tylko tam, gdzie są wyboje, zwyczajnie ciągle się podbija. Próbuję wszystko optymalizować, ale trudno to kontrolować.

- Byłem zaskoczony, że przez większą część kwalifikacji byliśmy aż tak blisko. Chyba niektórzy nie mieli czystych przejazdów. Nie jestem natomiast rozczarowany swoimi. Zobaczcie, gdzie skończyliśmy - P18 i P6. Normalnie Checo jest dobry na torach ulicznych. To pokazuje, gdzie się znajdujemy. P6 nie może być więc rozczarowujące. 

Holender mówił też sporo o ustawieniach, a w zasadzie błądzeniu po różnych rozwiązaniach, które dawały podobny - czyli marny - skutek. Poza tym wyjawił, iż to nie jest kwestia wyłącznie specyfiki RB20. Jego zdaniem pewien obszar sprawia ból głowy od dłuższego czasu, a w obliczu topniejącej przewagi osiągów przekłada się na słabsze rezultaty.

- Sprawdziliśmy mnóstwo rzeczy i dosłownie nic nie dawało poprawy. Utknęliśmy. Niewiele można zrobić. Próbowaliśmy to zoptymalizować, ale gdy utkniesz, to jest źle, co pokazuje drugi sektor. Nie mogę dotknąć żadnej tarki, bo samochód cierpi za bardzo i jedynie tracę czas. Jest niezwykle trudno.

- Próbowaliśmy [bardziej miękkiego zawieszenia] i również sztywnego. Bolid jest jak gokart, jakbym jechał bez zawieszenia. Ciągle skacze, nie absorbuje żadnych wybojów, zmian nachylenia, niczego. Nie zliczę, ile razy prawie podbiło i rzuciło mnie na ścianę w ostatnim zakręcie.

- To nic nowego. Ten problem istnieje od sezonu 2022, lecz przez ostatnie dwa lata mieliśmy przewagę. To było więc zamaskowane, bo zyskiwaliśmy w zakrętach. Wtedy wyboje nie były tak ograniczające. Gdy wszyscy nas gonią, a my nie poprawiamy naszej największej słabości, to po prostu staje się widoczne. Dokładnie tak dzieje się w ten weekend. 

- Problem jest fundamentalny. To nie jest coś, co naprawimy w kilka tygodni. Ostatnie dwa, trzy wyścigi były bardzo trudne. Ale ten obiekt jest dla nas najgorszy. [Odczucia] są takie jak w 2022 i 2023 roku. Najpierw musimy zrozumieć, co dokładnie jest problemem, bo na pewno teraz tego nie rozumiemy. Będziemy pracować, lecz nie wiem, czy to możliwe w tym roku. Oby udało się znaleźć rozwiązanie na przyszły.

GP Monako to trzeci kolejny weekend wyścigowy, w trakcie którego Red Bull nie jest już tak potężny jak wcześniej. Zdaniem Verstappena przyczyny takiego stanu rzeczy są różne, a do tego tutaj największe znaczenie ma nawierzchnia.

- W Miami nie mieliśmy odpowiedniego balansu i może opony też nie pracowały prawidłowo. Na Imoli odwróciliśmy losy weekendu całkiem nieźle. Z tych wszystkich problemów najprawdopodobniej nie okiełznaliśmy twardej mieszanki, lecz ogólne osiągi były okej. 

- W Hiszpanii nie ma wybojów i to dla nas lepsza wiadomość. Jednakże są też tory z wybojami i te wymagające jazdy po tarkach. W kalendarzu znajduje się kilka obiektów, które nie są dla nas idealne, ale jest również kilka takich, które znów będą nam pasowały. Wiemy, nad czym pracować. Wyraźnie brakuje nam osiągów w jednym obszarze. Jeżeli sobie z tym poradzimy, to nasz samochód będzie lepszy na każdym torze.

- Inni wdrażają poprawki, a my zrobiliśmy to w Japonii. Oni natomiast później, więc dzięki temu jeszcze w Chinach prawdopodobnie ciągle byliśmy z przodu. Później ich usprawnienia zadziałały całkiem nieźle. Na to też trzeba patrzeć. Jeden wyścig nie definiuje mistrzostw, ale żeby zdobyć tytuł, trzeba mieć powtarzalność. Staramy się to osiągnąć.