Max Verstappen otwarcie przyznał, że nie podoba mu się wizja tylko jednego treningu na Autodromo Enzo e Dino Ferrari.

Kilka dni temu Formuła 1 potwierdziła, że 31 października i 1 listopada powróci do włoskiego miasteczka Imola, by pierwszy raz od 2006 roku rywalizować na tamtejszym torze.

Wyjątkowo jednak, seria zdecydowała się wypróbować dwudniowy format weekendu wyścigowego, który był zapowiadany przez Rossa Brawna kilka miesięcy temu, jednak w kontekście dalekich wypadów, nazywanych przez uczestników "flyaway races".

GP Emilii-Romanii będzie więc poprzedzone nie trzema, ale jednym treningiem, rozegranym w sobotę. Będzie on trwał 90 minut, czyli tyle, ile normalna piątkowa sesja.

Ten pomysł wybitinie nie przypadł do gustu Maxowi Verstappenowi, który wolałby inaczej ułożyć przygotowania, nawet te skrócone.

- Dwudniowy format? Dla mnie to bez znaczenia, ale dajcie nam dwa treningi. Nawet lepsze byłyby dwa godzinne, a nie jeden, który potrwa 90 minut. Myślę, że to trochę głupie.

Holender sądzi, że dokonano błędnego wyboru, a powrót na obiekt, który wielu kierowców zna jedynie z serii juniorskich, będzie kłopotliwy.

- Gdyby to dotyczyło toru, który znamy i po którym jeździliśmy obecnymi autami, to nie byłby żaden problem. Jednak jeśli będzie to nowy obiekt i tylko jedna sesja, to chociaż będzie tak samo dla wszystkich, uważam, że to trochę zła decyzja. Powinniśmy mieć dwa treningi, by uporać się z kilkoma rzeczami, mieć pewność, że wszystko działa dobrze.

Spokojniej sytuację ocenił Alex Albon, drugi z kierowców Red Bulla, który chętnie przetestowałby taki format, ale w innych okolicznościach.

- Dla mnie więcej sensu miałyby dwa dni na takim torze jak Silverstone, gdzie jesteśmy przez dwa weekendy. Nie potrzebujemy trzech dni na tym samym torze. Tak byłoby lepiej. Dobrze byłoby przetestować to tutaj i mieć trzy dni na Imoli.