Max Verstappen nie jest zadowolony z decyzji sędziów podczas Grand Prix Arabii Saudyjskiej. Ci mieli dziś wiele pracy wokół jego osoby i ukarali go doliczeniem pięciu sekund do końcowego rezultatu.

Pierwszy w historii wyścig w największym kraju Półwyspu Arabskiego obfitował w wiele akcji i chaotycznych wydarzeń. Rywalizację dwukrotnie przerwano czerwoną flagą. Na torze pojawiał się także samóchód bezpieczeństwa i jego wirtualny odpowiednik. 

Lider Red Bulla utrzymał swoją trzecią pozycję startową po pierwszych okrążeniach. Gdy na 10. kółku nastąpiła neutralizacja spowodowana wypadkiem Micka Schumachera, Holender zdecydował się pozostać na torze i nie zjeżdżać do alei serwisowej na wymianę opon. Znalazł się w ten sposób na czele stawki, gdyż pit-stop zaliczyli obydwaj kierowcy Mercedesa. 

Kilka minut później sędziowie przerwali wyścig, co pozwoliło Verstappenowi na zmianę mieszanki "za darmo", bez utraty pozycji. Po przegranym restarcie Holender ściął pierwszą szykanę i był zmuszony oddać swoją pozycję Hamiltonowi przed następnym wznowieniu gonitwy.

W późniejszej fazie wyścigu Max, odpierając atak Lewisa, ponownie skrócił sobie drogę w zakręcie numer 1. Efekt? Kara +5 sekund na mecie wyścigu.

- Na szczęście kibice dobrze rozumieją wyścigi. To, co stało się dzisiaj, jest niewiarygodne. W tym sporcie kary liczą się bardziej od ścigania. Dla mnie to nie jest F1. Przynajmniej kibicom się podobało. Dałem z siebie wszystko - mówił przez radio rozżalony Verstappen po zostaniu kierowcą dnia.

- Jestem zaskoczony, że tylko ja dostałem karę, skoro obaj byliśmy poza torem. Było jak w Brazylii. Było dobrze widać, że obaj nie pokonaliśmy tego zakrętu. Nie będę jednak długo o tym myślał. Musimy iść dalej. Mamy tyle samo punktów i to ekscytujące dla całych mistrzostw oraz F1, ale powiedziałem już na okrążeniu zjazdowym, że mówimy więcej i liniach i karach, zamiast o ściganiu. Szkoda - dodał na konferencji prasowej.

Holender próbował również oddać pozycję Brytyjczykowi dwukrotnie na dojeździe do ostatniego zakrętu. Przy pierwszym podejściu doszło między nimi do kontaktu.

- Zwolniłem. Chciałem go przepuścić, więc byłem po prawej. Ale on nie chciał wyprzedzić i się zderzyliśmy. Nie do końca rozumiem, co się tam wydarzyło. - Powiedziano mi, żebym oddał pozycję, więc zjechałem z linii wyścigowej - tłumaczył zajście z zakrętu nr 27, z powodu którego razem ze swoim rywalem musiał udać się do sędziów.

Verstappen przyznał również w rozmowie dla Sky Sports, że Brytyjczykowi mogło zależeć na zyskaniu DRS-u na prostej startowej i w związku z tym nie chciał on wyminąć Holendra przed ostatnim zakrętem.

Stłuczka poskutkowała uszkodzeniem przedniego skrzydła w bolidzie Mercedesa. Hamiltonowi nie przeszkodziło to jednak w ostatecznym zwycięstwie w wyścigu.

- Pod koniec brakowało nam już przyczepności. Mimo wszystko to wciąż drugie miejsce. Przynajmniej dałem z siebie wszystko na torze. Nie jestem przekonany, czy opony dobrze pracowały pod koniec. Myślę, że były dobre na początku ostatniego stintu - zakończył wypowiedź lider klasyfikacji generalnej.

Po chaotycznych zawodach w Arabii Saudyjskiej Verstappen i Hamilton zrównali się punktami. Oznacza to, że kwestia tytułu mistrzowskiego rozstrzygnie się za tydzień, podczas ostatniego w tym sezonie Grand Prix Abu Zabi.