Z uwagi na to, że Max Verstappen może zdobyć mistrzowski tytuł już w sobotę, w trakcie rozmów z nim był to oczywiście jeden z głównych wątków.
Holender zaczął od ponownego pokazania, jak bardzo wyluzowany jest przed rundą, która może zamknąć sezon. Śmiał się, że ręce trzęsą mu się z nerwów, a gdy zapytano go o komfort przejechania nawet kilku - jak ujął to dziennikarz - gównianych wyścigów, nie ukrywał, że to bardzo przyjemne położenie.
Max regularnie zaznacza, że nie jest fanem sprintów, ale wizja założenia korony już po krótkim wyścigu nie jest dla niego problematyczna: - Wcale nie przeszkadza mi to, że mogę zdobyć tytuł w sobotę, a nie w niedzielę - mówił (jeszcze) dwukrotny mistrz. - Znajdziemy oczywiście sposób na celebrowanie, gdyby udało się to osiągnąć w sprincie, lecz musimy pamiętać, że jest jeszcze robota do wykonania w następny dzień.
- Wolę po prostu normalny rodzaj weekendu. Jest on moim zdaniem bardziej interesujący za sprawą klasycznych kwalifikacji. Podczas treningów sprawdzam, jak bardzo mogę badać limity już w kontekście czasówki, a także wiem, czego się spodziewać, gdy mam czas, aby to ćwiczyć.
- Podekscytowanie też jest większe, gdy nie wiadomo, który samochód będzie sprawował się najlepiej na długich przejazdach. Podczas weekendu ze sprintem to znika, ponieważ właśnie wtedy - już w sobotę - wychodzi, kto ma jakie tempo wyścigowe. Zdaję sobie jednak sprawę, że trzeba pojąć drugą stronę, tę komercyjną, która próbuje urozmaicić coś dla fanów.
W obliczu rozmów o tytule padły nazwiska innych wielkich mistrzów. Lider Red Bulla dość niespodziewanie został zapytany o zdanie na temat Michaela Schumachera, a chwilę później poproszono go o wskazanie kierowcy, którego najbardziej podziwia z trójki stworzonej przez Ayrtona Sennę, Nikiego Laudę i Nelsona Piqueta.
- Pokolenia zawodników bardzo różnią się od siebie i nie przepadam za ich porównywaniem. Każdy mistrz świata był na swój sposób wyjątkowy. Osiągnięcia Michaela są niesamowite i trzeba docenić, jak wszystko zagrało wtedy perfekcyjnie w ekipie. W pewnym momencie ich dominacja trochę się znudziła, lecz patrząc wstecz, niewiarygodne jest to, czego dokonali.
- Każdy z nich był inny i to jest właśnie piękno tego sportu. Uważam, że wybranie jednego z trzech jest niesprawiedliwe, ponieważ jeździli w innych czasach i byli niesamowici.
Warta uwagi jest wypowiedź Maxa, który odnosi się do dyskusji poruszonej ostatnio w Holandii, w trakcie której trzykrotny dwukrotny mistrz świata został określony najlepszym sportowcem w historii kraju.
- Jestem po prostu dumny z bycia Holendrem. Gdy dorastałem, zdawałem sobie sprawę z tego, jak wspaniałych sportowców posiadamy. Cały naród powinien to doceniać. Uważam, że nagroda sportowca roku przyznawana w kraju jest absurdalna, ponieważ trzeba się cieszyć z całego talentu, jaki posiadamy.
- Niesprawiedliwe jest to, że ludzie wkładają tyle wysiłku w swój sport, mają niezwykłe osiągnięcia, a czasem nie są doceniani przez to, że jest tylko jedna durna nagroda dla jednej szczególnej osoby. W ogóle mi nie zależy na zwycięstwie w tym plebiscycie.