Lewis Hamilton uważa, że Max Verstappen ma wiele do udowodnienia w bezpośredniej walce o mistrzowską koronę. Holender jest jednak zupełnie innego zdania i zaznacza, że priorytetem jest dla niego utrzymanie czystej i sportowej rywalizacji.
Motywem przewodnim tegorocznej kampanii mistrzostw świata jest bez wątpienia zacięta batalia na linii Hamilton-Verstappen, którą mogliśmy obserwować w każdym z czterech wyścigów tego sezonu. O ile dotychczasowe potyczki przebiegały bezkolizyjnie, tak siedmiokrotny mistrz świata przyznał, iż nie wyklucza, że w późniejszej fazie zmagań może dojść pomiędzy nimi do poważniejszej kolizji.
- Myślę, że do tej pory zrobiłem wszystko jak należy, aby uniknąć potencjalnych incydentów, ale czeka nas jeszcze 19 [wyścigów] do końca i niewykluczone, że dojdzie między nami do bliskiego kontaktu. Miejmy jednak nadzieję, że tak nie będzie. Pozytywną rzeczą jest to, że w naszej walce jest odpowiednia równowaga i szacunek - wyznał Brytyjczyk.
Reprezentant stajni z Brackley zasugerował również, że jego konkurent ma wiele do udowodnienia w obecnej sytuacji.
- Uważam, że być może [Max] czuje, że ma wiele do udowodnienia. W mojej opinii znajdujemy się w zupełnie innej sytuacji, ponieważ moje podejście jest bardziej długoterminowe, bowiem mam mentalność «to maraton, a nie sprint», a to z kolei powoduje, że mam takie, a nie inne statystyki. Zamierzam to kontynuować i zrobię wszystko, aby uniknąć potencjalnej kolizji.
Zawodnik Mercedesa jest też świadomy, że weekend na ulicach Księstwa Monako nie będzie łatwy.
- Red Bull był niesamowicie blisko dwa lata temu. Teraz dysponują zupełnie innym samochodem, a dodatkowo mamy inne opony. Będą naprawdę trudnym rywalem do pokonania w ten weekend. Na tym torze zawsze byli bardzo konkurencyjni, a biorąc pod uwagę, jak niewielka różnica jest między nami, można sobie wyobrazić, że teraz mogą nas pokonać. Zrobimy jednak wszystko, co w naszej mocy, aby tak się nie stało.
Max Verstappen, komentując słowa Lewisa Hamiltona, stanowczo zaprzeczył, iż musi cokolwiek udowadniać.
- Nie mam nic do udowodnienia. Uważam, że unikanie kontaktu działa w dwie strony i wychodziło nam to naprawdę dobrze. Ścigając się, walczymy naprawdę ostro, ale do tej pory udawało nam się wystrzegać kolizji. Miejmy nadzieję, że będziemy mogli robić to nadal ścigając się ze sobą.
23-latek dotychczas nie dostąpił zaszczytu ukończenia GP Monako w czołowej trójce, jednak jak sam stwierdził, liczy, że w tym roku zła passa zostanie przerwana.
- W przeszłości popełniłem w Monako parę błędów. Kilka z nich wynikało z mojej winy, a pozostałe były rezultatem czystego pecha. Ten weekend może być jednak świetną okazją, aby to zmienić.
- Przeżywaliśmy wzloty i upadki. W 2016 i 2018 roku nasz samochód spisywał się tutaj znakomicie, natomiast w pozostałych latach, można powiedzieć, że nie było nam łatwo. Wszystko zależy od tego, czy bolid jest od samego początku konkurencyjny. Przez kilka sezonów byliśmy nieco zdezorientowani, ale bywało też tak, że udawało nam się znacznie lepiej zacząć rok. Oczywiście, póki co wydaje nam się, że na starcie tego sezonu byliśmy dość mocni. Liczę na to, że tutaj będzie podobnie. Jestem wręcz przekonany, że nasze auto będzie tutaj konkurencyjne.