Max Verstappen i Charles Leclerc skomentowali swoje starcie z pierwszego zakrętu dzisiejszych zawodów.
Otwarcie GP Las Vegas było emocjonujące, ale również dość dziwne. Niewiele samochodów zdołało wytracić prędkość w taki sposób, jakiego oczekiwali kierowcy, co skończyło się paroma kontaktami i obrotami.
Najwięcej kontrowersji przyniosła walka o prowadzenie, które po tym, jak bolidy Red Bulla i Ferrari znalazły się za białą linią, przejął Holender. Choć jego rywal domagał się oddania pozycji i czuł się potraktowany niesprawiedliwie, to jednak nie doczekał się takiego gestu. W zamian sprawiedliwość wymierzyli arbitrzy, wyceniając manewr na +5 sekund kary i 2 punkty karne.
Po wyścigu trzykrotny mistrz wytłumaczył swoje postępowanie i podkreślił, że nie miał złych intencji, ale zawiódł go nie najlepszy asfalt.
- No cóż, było trudno - powiedział Verstappen. - Spróbowałem manewru, ale obaj zahamowaliśmy dość późno i zwyczajnie zabrakło mi przyczepności. Pojechaliśmy więc szeroko, a sędziowie dali mi za to karę. To trochę utrudniło nam życie.
- Start był dobry i zahamowałem późno, aby obronić pozycję, ale byłem na brudnej stronie, po wewnętrznej. Wcisnąłem hamulec, ale nie było tam przyczepności. Nie chciałem wypchnąć Charlesa z toru, ale nie mogłem zwolnić i po prostu ślizgałem się na czterech kołach. Dlatego wyjechaliśmy szeroko.
- W takich sytuacjach jest się pełnym adrenaliny, więc nie byłem zadowolony z decyzji. Patrząc na to teraz, prawdopodobnie był to prawidłowy werdykt. Po karze 5 sekund trudniej było przebić się na prowadzenie.
- Postanowiliśmy zostać z przodu, a potem musieliśmy odbyć karę. Nie wiem, co byłoby lepsze na koniec. Odsłużyłem swoje i nie ma to już znaczenia. Gdybym miał oddać miejsce, pewnie i tak straciłbym jakieś 5 sekund, co raczej dałoby podobny efekt.
Leclerc na chłodno nie miał już żadnych pretensji do Maxa, ale zaznaczył, że z uwagi na kwestie sportowe życzyłby sobie innych rozstrzygnięć w podobnych starciach.
- Max zdążył już wyjaśnić mi tę sytuację - mówił Monakijczyk. - Oczywiście to było na limicie, nawet poza nim, ale zasłużył na 5 sekund. Było ciasno. I tak próbowałem naciskać poza torem, aby utrzymać pozycję, ale miałem za mało przyczepności. Tak już jest. Dostał karę, odbył ją, a decyzja była prawidłowa.
- W takich sytuacjach wolałbym jednak, aby FIA nakazywała oddanie miejsca. Uważam, że jest pewna przewaga w jeździe z przodu, gdy można zadbać o opony w czystym powietrzu.
Kontynuując spokojnie spotkanie z mediami, Verstappen wypowiedział się też o incydencie z Georgem Russellem, za który Brytyjczyk został ukarany.
- To zawsze trudna sprawa - stwierdził zwycięzca GP Las Vegas, pytany o to, czy i tutaj sędziowie postąpili prawidłowo. - On przecież nie zrobił tego specjalnie. Uważam, że prawdopodobnie nie spodziewał się ataku w tym zakręcie. Takie miałem odczucia, bo wjechałem na wewnętrzną, a on po prostu skręcił, jakby nikogo tam nie było. Zapewne mnie nie widział.
- Woleliśmy nie dotykać [skrzydła], bo i tak wydawało się być dość mocno ułamane. Było w porządku, ale to nigdy nie jest idealne położenie. Samochód miał trochę więcej podsterowności, ale na szczęście i tak mogliśmy wygrać wyścig.