Dzisiaj czwartek, dzień prasowy, który przyniósł nam kilka wypowiedzi Maxa Verstappena przed nadchodzącym w ten weekend Grand Prix Emilii-Romanii. Holender z perspektywy czasu podsumował zmagania w Bahrajnie i ocenił szanse Red Bulla w nadchodzących wyścigach.
Do słonecznej Italii na owiany mroczną legendą tor Imola wiodący kierowca Red Bull Racing przybył jako wicelider klasyfikacji generalnej po zdobyciu drugiej lokaty w kontrowersyjnych okolicznościach w piaszczystym Bahrajnie. Jednakże po trzech tygodniach od tamtych wydarzeń przez Maxa przemawia wiele spokoju i optymizmu.
- Jeśli to był zły wynik, nie mogę się doczekać kolejnych wyścigów. Po przekroczeniu mety [w Bahrajnie] byłem oczywiście rozczarowany, ale przez te wszystkie lata nauczyłem się, że nic nie jest przesądzone po pierwszym wyścigu. Bardziej istotne jest zdobywanie punktów, nie jak rok temu, kiedy mieliśmy problemy i nie zdobywaliśmy punktów. Tym razem mamy bardzo konkurencyjny pakiet i zdobyliśmy sporo punktów. Nie wygraliśmy, ale wciąż byliśmy drudzy, więc to nie koniec świata i takie jest moje podejście do reszty sezonu. Przez następne 22 wyścigi będziemy lepsi.
Zaskoczeniem dla wszystkich mógł się okazać wolniejszy niż zazwyczaj Mercedes, ale Verstappen studzi zapał antyfanów niemieckiej ekipy, mówiąc, że z obecnymi mistrzami świata nie jest tak źle, jak nam się wydaje.
- Nie byłem bardzo zaskoczony tym, że w wyścigu byli tak blisko nas. Patrzyłem na okrążenia kwalifikacyjne i widziałem, że Lewis popełnił błąd w zakręcie dziesiątym, dlatego stracił trzy dziesiąte, ale nawet mimo tego byliśmy niedaleko siebie. Są naprawdę blisko, nawet jeśli po czasach tego nie widać. Oczywiście Bahrajn to zmarnowana szansa, ale jeśli mamy najszybszy samochód, nie będzie to miało znaczenia, ponieważ mamy jeszcze 22 wyścigi do końca, aby ich wyprzedzić.
- W wyścigu zmagałem się z kilkoma usterkami, więc nie było bezproblemowo. Z pewnością jesteśmy w stanie zaprezentować się lepiej niż w Bahrajnie. Z drugiej strony oni też mogą być lepsi, dlatego musimy mieć pewność, że będziemy się rozwijać, wprowadzać poprawki do samochodu, aby stawał się coraz szybszy. Ja oraz zespół zrobimy wszystko, żeby stale się poprawiać.
Poruszona została również kwestia usterek podczas wyścigu w samochodzie numer 33, których nieoficjalna lista była naprawdę długa i według Helmuta Marko miała kosztować 0.3 sekundy na okrążeniu. Otwierała ją uszkodzona w kwalifikacjach podłoga, ale Max zdementował plotki, iż miało to wpływ na straty aerodynamiczne i przegraną z Lewisem Hamiltonem.
- Podłoga była naprawiona przed wyścigiem, w którym nie było z nią żadnych problemów. Kopoty z dyferencjałem pojawiły się wyłącznie na początku i pozbyliśmy się ich po paru okrążeniach, ale powodowało to buksowanie wewnętrznego koła, co źle wpływało na opony. Potem, kiedy zbliżałem się i atakowałem Lewisa, byliśmy zmuszeni zmienić ustawienia silnika, co niekorzystnie oddziaływało na prędkość maksymalną. Zdecydowanie mogliśmy wykonać lepszą robotę, ale jestem pewny, że wszystko zostało naprawione na ten weekend.
Czy słowa Maxa znajdą pokrycie w rzeczywistości i czy Red Bull udowodni, że rzeczywiście mają najszybszy samochód w stawce, przekonamy się już w ten weekend, a sam Holender dostanie kolejną szansę na pierwsze w karierze podium na włoskim torze. Oby tym razem pech na obiektach z kraju pizzy nie trzymał się go tak kurczowo jak w 2020 roku.