Lewis Hamilton stwierdził, że FIA powinna wprowadzić zasadę, która uniemożliwi zespołom zbyt wczesne rozpoczynanie prac nad bolidami na nowy cykl mistrzostw świata. Jego komentarz spotkał się z uszczypliwością Maxa Verstappena.

Przewaga Red Bulla dość mocno odbija się na całym widowisku, gdyż skład kierowany przez Christiana Hornera jak do tej pory wygrał wszystkie wyścigi w sezonie 2023, co znacząco obniża poziom emocji podczas weekendów GP. W środowisku F1 od dłuższego czasu pojawiają się więc przeróżne koncepcje, które w zamyśle mają spowolnić dominujący skład, jednakże większość pomysłów jest mocno przesadzona i uderza w zespół, który własnymi siłami zdołał dostać się na szczyt najwyższej kategorii wyścigowej na świecie.

Ciekawy pomysł w tej kwestii został zaproponowany przez siedmiokrotnego mistrza świata, który uważa, że ekipy powinny rozpoczynać prace nad nowymi projektami w jednym terminie. Według niego to zastopowałoby znaczącą przewagę danego składu na starcie zmagań. 

- Nasz samochód zmierza obecnie we właściwym kierunku i myślę, że bardzo prawdopodobne jest, iż pod koniec roku uda nam się dogonić Red Bulla - powiedział Hamilton w rozmowie ze Sky Sports. - Będzie to jednak możliwe tylko dlatego, że oni prawdopodobnie już teraz są skoncentrowani na przyszłorocznym bolidzie, ponieważ pozwala im na to ich obecna przewaga.

- Nie muszą już wprowadzać żadnych rzeczy do swojego tegorocznego samochodu, ponieważ są tak daleko z przodu i mają ponad 100 punktów przewagi nad nami. Uważam, że FIA powinna określić dokładny termin, w którym każdy zespół może rozpocząć pracę nad przyszłorocznym autem. Przyjmijmy więc, że 1 sierpnia wszyscy będą mogli przystąpić do nowych projektów, aby nikt nie mógł uzyskać przewagi w kolejnym sezonie, ponieważ taka sytuacja jest do bani. 

Pytany o to, czy sam nie był wcześniej w tak komfortowej sytuacji, odparł: - Tak, ale my nigdy nie zaczynaliśmy tak wcześnie jak oni. Natomiast dlatego mówię, że coś musi się zmienić, bo właśnie przez to dominacja trwa tak długo i ciągle jest na to przyzwolenie.

Gdy jeden z dziennikarzy przedstawiał punkt widzenia Brytyjczyka Maxowi Verstappenowi, powiedział, że położenie Byków zostało określone jako trochę niesprawiedliwe. Holender wyłapał to słówko i w swoim stylu postanowił odbić piłeczkę.

- Życie też nie jest sprawiedliwe, więc to nie tylko Formuła 1. To dotyczy wielu rzeczy w życiu i trzeba sobie z tym radzić - rzucił urzędujący mistrz świata na konferencji.

- Nie rozmawialiśmy na ten temat, kiedy Lewis wygrywał swoje mistrzostwa, więc nie sądzę, że powinniśmy robić to teraz - dodał przed kamerami Sky. - Tak działa F1. Jeśli masz konkurencyjny bolid, to w pewnym momencie możesz zacząć bardziej przyglądać się kolejnemu sezonowi. To normalne, że ludzie, którzy są z tyłu, mówią takie rzeczy, ale nie powinien zapominać, jak wyglądała sytuacja, gdy to oni zwyciężali. Gdyby inni powiedzieli wtedy coś takiego, to pewnie komentarze [Mercedesa] różniłyby się [od tych z dzisiaj].

fot. Red Bull

Reprezentant Srebrnych Strzał w odpowiedzi na słowa Maxa doprecyzował, że jego pomysł w żadnym stopniu nie był próbą ataku.

- Moja wypowiedź nie była skierowana do żadnej konkretnej osoby - dodał Lewis, cytowany przez The Race. - Oczywiście w trakcie mojej 17-letniej kariery oraz zanim zacząłem tutaj rywalizować, zdarzały się okresy dominacji. Co więcej, to nadal się zdarza. Na pewnym etapie miałem naprawdę sporo szczęścia, że miałem jeden z tych okresów, które obecnie przeżywa Max. Niestety, ale przy takich sytuacjach tego typu tematy będą powtarzane w kółko. 

- Uważam, że nie potrzebujemy tego w tym sporcie. Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że gdy jesteś tak daleko z przodu i masz 100 punktów przewagi, to tak naprawdę nie musisz już pracować nad swoim bolidem, więc możesz wcześniej przerzucić się na pracę nad nowym autem. 

- Przy ograniczonym budżecie oznacza to wydawanie pieniędzy z tegorocznego projektu na przyszłoroczny samochód. Gdyby jednak każdy miał wyznaczoną granicę w postaci dokładnego terminu, niezależnie od daty... Październik to byłoby chyba za późno, ale np. przy 1 sierpnia czy czymś w tym stylu nikt nie miałby przewagi na starcie i byłby to prawdziwy wyścig w kontekście zaprojektowania nowych samochodów. Być może taka koncepcja pomogłaby wszystkim być bliżej siebie w następnym sezonie. 

- Mogę się oczywiście mylić, ale uważam, że coś musi się na tej płaszczyźnie zmienić, ponieważ kiedy wygrywaliśmy mistrzostwa świata, mogliśmy zaczynać pracę nad nową konstrukcją wcześniej niż inni. W przeszłości były też takie zespoły, które nie były w ogóle konkurencyjne, więc nie zawracały sobie głowy rozwijaniem obecnego samochodu. Wystarczy spojrzeć na Brawn GP. Od samego początku skupili się w pełni na przyszłorocznym projekcie, dzięki czemu w następnym sezonie po prostu zmiażdżyli wszystkich.  

- Moim zdaniem to nie powinno być dozwolone, jednakże nie mnie to oceniać. Fajnie byłoby jednak zobaczyć w ciągu najbliższych 20 lat, że nie mamy ogromnych przedziałów czasowych, w których jeden zespół może być zdecydowanie z przodu.