Max Verstappen ujawnił, że pod koniec Grand Prix Abu Zabi zmagał się z silnym skurczem prawej łydki.

Ostatnie okrążenie swoją intensywnością przypominało dwa finałowe kółka z tegorocznego Azerbejdżanu, choć aby otrzymać dzisiejszy poziom emocji, tamte towarzyszące rywalizacji w Baku trzeba by pomnożyć jeszcze ze 100 razy.

Max po wyścigu opowiedział zaś o emocjach, które towarzyszyły jemu w kokpicie, podczas napiętej i trwającej do samej linii mety walki.

- To był rollercoaster - od braku szansy na zwycięstwo do tego ostatniego okrążenia, gdy wszystko się złożyło i musieliśmy to zrobić. Niesamowite. Szalone. Emocje także były szalone, niemal straciłem swój głos! Myślę, że kilku ludzi w garażu ma podobnie. Nie widziałem jeszcze swojego inżyniera, pewnie udusiłem go podczas przytulania - mówił 24-latek dla F1TV.

- Chciałem po prostu zrobić wszystko, co mogłem. Naciskałem do końca, by nie dać im wielkiej przewagi. Ostatecznie to dało nam okazję na te pit stopy, bo nie byłem pod presją z tyłu. To pozwoliło mi założyć miękką mieszankę.

Pojedynek pomiędzy Lewisem Hamiltonem i Maxem Verstappenem o tytuł trwał przez całe końcowe kółko i to Latający Holender wyszedł z niego zwycięsko. Jednakże jego rywalem nie był wyłącznie Brytyjczyk, ale również silny skurcz w prawej nodze, który nieskutecznie przeszkadzał podopiecznemu Christiana Hornera w batalii o 1. miejsce.

- Zawsze chcesz spróbować zaatakować, ale miałem ogromny skurcz w mojej prawej łydce, na nodze, która wciska gaz. Cały czas na prostych, gdy jechałem pełnym gazem, nawet gdy zdecydowałem się wykonać atak, miałem gigantyczny skurcz.

- Cieszyło mnie, że zakręt nr 5 miał akurat strefę hamowania, bo mogłem zdjąć nogę z prawego pedału. Wtedy jednak znalazłem z przodu i przez całe proste skurcze stawały się coraz gorsze. To przytrafiło mi się już wcześniej. Uczucie nie jest miłe, ale w takiej sytuacji trzeba to przetrzymać.