Podczas czwartkowych konferencji prasowych Sebastian Vettel wyjawił kulisy swojego rozstania ze Scuderią Ferrari.
Gdy w maju ekipa z Maranello informowała o nieprzedłużeniu kontraktu z niemieckim mistrzem świata, podkreślała, że obie strony wspólnie podjęły taką decyzję.
Wcześniej, głównie w kwietniu, sporo plotkowało się o rozmowach w sprawie nowej umowy i ofertach, które miały zostać odrzucone z powodu niespełnienia oczekiwań zawodnika.
W Austrii na jaw wyszło jednak, że to wszystko nie było prawdą. Sebastian Vettel powiedział dziennikarzom, że otrzymał jedynie telefon od szefa zespołu, który przekazał mu nieprzyjemne infromacje.
- To oczywiście było zaskoczenie, gdy zadzwonił do mnie Mattia i powiedział mi, że zespół nie ma dalszych intencji, by kontynuować współpracę. Nigdy nie było żadnych dyskusji czy oferty na stole, więc nie było też żadnego sporu.
W rozmowie z RTL kierowca wspomniał również, że przed otrzymaniem telefonu spodziewał się innego rozwiązania sprawy.
- Przez ostatnie miesiące dość jasne było, że współpraca miała być kontynuowana. Na początku maja zadzwonił telefon i jasne stało się, że zespół jednak jej nie chce. To był koniec rozmów na ten temat. Tak, to było zaskoczenie.
Przyszłość mistrza z lat 2010-2013 nadal nie jest jasna. Jego nazwisko czasami przewija się w różnych plotkach i domysłach, które łączą go z kilkoma ekipami, m.in. Mercedesem czy Renault.
Obecnie nie wygląda na to, by Sebastianowi bliżej było do któregokolwiek zespołu. On sam przyznał, że jak do tej pory nie rozpoczął żadnych negocjacji. Zaznaczył również, że chciałby pozostać w Formule 1.
- W tej chwili nie prowadzę żadnych rozmów. Chcę mieć pewność, że podejmę dobrą decyzję dla siebie i swojej przyszłości. Mam bardzo rywalizacyjną naturę. Osiągnąłem wiele w sporcie, ale jestem zmotywowany i chcę osiągnąć więcej. By to zrobić, potrzebuję odpowiedniego pakietu i odpowiednich ludzi wokół mnie. Tego szukam w tej chwili, a jeśli taka szansa się pojawi, sprawa będzie całkiem jasna. Jeśli nie, prawdopodobnie poszukam czegoś innego.