Tuż przed pierwszym weekendem F1, podczas którego w padoku pojawi się Mohammed Ben Sulayem, FIA otrzymała kolejny mocny cios. Z organizacji postanowił odejść wiceszef ds. sportu, który wprost podkreślił, że ma dość ostatnich kontrowersyjnych działań.

Robert Reid, który ogłosił dziś swoje rozstanie z Federacją za pomocą mocnego komunikatu w mediach społecznościowych, to ważna postać pierwszej kampanii Sulayema. Były pilot rajdowy mocno wspierał Emiratczyka podczas walki w wyborach w 2021 roku, w których udało mu się zwyciężyć. 

Jedną z obietnic obecnego prezydenta było zapewnienie większej transparentności w działaniach FIA. Sulayem prezentował się jako ktoś, kto planował nie mieszać się w nieswoje sprawy i poprawić sposób, w jaki nadzorowany jest sport.

Rzeczywistość wydaje się zupełnie odwrotna, bowiem 63-latek szybko stał się jedną z najgłośniejszych postaci, szczególnie mocno angażując się w Formułę 1. Wywołał przy tym wiele konfliktów, nawet z samymi kierowcami, a wewnętrznie pokazał się jako ktoś, kto chce mieć sto procent władzy, bez poszanowania reguł, a przeciwnych temu ludzi może po prostu zwolnić. 

W ostatnich miesiącach dość zaczęli mieć go nawet ci, którzy długo stali po jego stronie. Niektórzy z nich, jak Robert Reid, robili to właśnie ze względu na obiecaną poprawę standardów. Reid doświadczył jej braku na własnej skórze, będąc w gronie tych, których na skutek niepodpisania nowej klauzuli poufności nie wpuszczono na spotkanie Światowej Rady Sportów Motorowych.

- Po głębokim namyśle podjąłem trudną decyzję o rezygnacji ze stanowiska wiceszefa FIA ds. sportu - napisał Reid. - Znalazłem się w tej roli, aby pomóc w uzyskaniu większej transparentności, wzmocnić proces zarządzania sportem i zapewnić większy stopień współpracy na poziomie przywództwa. Z biegiem czasu te zasady odsuwano coraz bardziej na bok, a ja nie mogę już, w dobrej wierze, być częścią systemu, który nie odzwierciedla tych wartości.

- Odejście nie było łatwe, aczkolwiek uważam, że pozostanie na tym stanowisku oznaczałoby poświęcenie tego, w co wierzę. Chodzi o zasady, a nie o politykę. Motorsport zasługuje na takie przywództwo, które oparte będzie na uczciwości, odpowiedzialności i szacunku dla procesu. Jest to minimalny standard, którego powinniśmy oczekiwać i żądać.

Ostatecznym impulsem do rezygnacji Reida miało być takie zagranie Sulayema, które jest potencjalnym naruszeniem prawa Unii Europejskiej. Mowa tu o przejęciu praw nad obszarem promocyjnym Rallycrossowych Mistrzostw Świata. FIA jako organ zarządzający nie powinna tego robić, a sam Sulayem miał wykonać ten krok bez zgody Senatu FIA i Światowej Rady Sportów Motorowych.