Max Verstappen po starcie z 17. pola odniósł niesamowite zwycięstwo w GP Sao Paulo 2024 i wyraźnie uciekł Lando Norrisowi w klasyfikacji generalnej. Był to jeden z najbardziej szalonych wyścigów F1.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

Przede wszystkim należy zaznaczyć, że wyniki nie są jeszcze pewne i należy spodziewać się zmian. Zamieszanie zaczęło się bowiem już na początku, gdy z toru wypadł Lance Stroll, który potem zakopał się w żwirze. Po przerwaniu procedury startowej błąd popełnił natomiast Lando Norris, który ruszył pomimo braku zielonego światła. To samo zrobili George Russell, Yuki Tsunoda i Liam Lawson, którzy będą tłumaczyć się z tego wkrótce. Oba Mercedesy ponadto muszą mieć z tyłu głowy zmiany ciśnienia opon w niedozwolonym momencie.

Na starcie zabrakło Alexa Albona, którego maszyny nie udało się naprawić na czas. Stroll oczywiście też nie jechał w Grand Prix, czym zmarnował wielką pracę swoich mechaników.

Start przyniósł przejęcie prowadzenia przez Russella, a w pierwsze fazie Norris nie był w stanie atakować. Tego samego problemu nie miał Verstappen, który od razu wskoczył na P10, a potem zajął się imponującym przebijaniem do przodu. Szybko stało się jasne, że Max będzie w grze o duże punkty.

Drogę do zwycięstwa otworzyła mu sekwencja deszczu, pomyłek rywali i przerw w wyścigu. Gdy opady zwiększały się, niektórzy (np. Ferrari) zanurkowali do alei. Z toru wypadł za to Hulkenberg i pojawił się VSC, co skłoniło niektórych, w tym Norrisa, do zjazdu. Verstappen, podobnie jak oba Alpine, czekał dalej. 

Doczekał się pełnej neutralizacji, która miała zatrzymać ściganie, ale nie kierowców, aby na trasie nie zbierało się więcej coraz intensywniej padającej wody. Następnie roztrzaskał się Colapinto, a czerwona flaga stała się niezbędna. To dało darmowe wymiany ogumienia tym, którzy nie byli wcześniej w alei.

Po lotnym restarcie prowadził Ocon przed Verstappenem, Gaslym i Norrisem, ale za chwilę znów kierowcy zwolnili, bo rozbił się Sainz. Na kolejnym restarcie trzykrotny mistrz popisał się pięknym atakiem z ogromnej odległości na Estebana. W ten sposób objął prowadzenie i pognał do mety, wielokrotnie malując tor na fioletowo. Kolejne punkty oddał za to Norris, bowiem przy wznowieniu popełnił błąd i osunął się w klasyfikacji.

Ocon i Gasly nie dali się zaatakować czwartemu Russellowi, dowożąc podwójne podium do mety. To wynik o wartości kilkudziesięciu milionów dolarów, bo Alpine wskoczyło z P9 na P6 wśród konstruktorów. 

Piąty ukończył Leclerc, którego Ferrari nie miało dziś łatwo i wielokrotnie wyglądało na koszmarek do prowadzenia. Mimo tego czerwonym i tak udało się pokonać McLareny. Norris finalnie był szósty, a Piastri - który miał też kolizję z Lawsonem - ósmy.

Pomarańczowych rozdzielił Tsunoda, który opanował z reguły gorącą głowę w sytuacji, gdy było to naprawdę trudne. Lawson mimo kontaktu z Piastrim zgarnął dwa punkciki, a top 10 zamknął Hamilton, choć miał dużo problemów i prezentował się kiepsko. 

P11 przypadło Perezowi. Meksykanin na początku zaliczył obrót, a potem miał wiele pojedynków z rywalami. Palcem - byle nie środkowym - należy pokazać na ten z Lawsonem, który nie obył się bez kontaktu. 

Do końca wyścigu przetrwało 15 samochodów. Warte odnotowania jest, że Hulkenberg ruszył po otrzymaniu pomocy z zewnątrz, za co pokazano mu czarną flagę. To pierwsza taka sytuacja w Grand Prix od słynnej rundy z Kanady z 2007 roku.

Ładowanie danych