Williams zapłaci grzywnę za wyjątkowe przewinienie, którego dopuścił się po treningu F1 w Chinach. Zespół nie dostarczył nagrań z kamer, które ukazywały zachowanie elastycznych skrzydeł. Sprawa jest tłumaczona błędem w komunikacji.
Za złamanie jednej z dyrektyw technicznych, która odpowiada za walkę z przesadnie uginającymi się elementami, stajnia z Grove otrzymała wysoką grzywnę, 50 tysięcy euro. Duża część tej kwoty, 40 tysięcy, pozostanie w zawieszeniu do końca roku, o ile nie wydarzy się podobna wpadka.
Przez cały piątek nie było jasne, czego naprawdę dopuścił się Williams. Wezwanie sugerowało, iż mogło być to naprawdę poważne przewinienie i próba ukrycia jakiegoś nieprawidłowego zachowania części. Jednocześnie istniało też podejrzenie, że jest to znacznie prostsza rzecz, np. proceduralna.
Po sobotniej analizie sędziów okazało się, że doszło tu do sporego zamieszania w kwestii... obecności kart pamięci w kamerach.
- Powodem niedostarczenia materiałów było przekonanie personelu co do tego, że kamery przyjeżdżają wraz z kartami, które zapewnia FIA - czytamy w komunikacie arbitrów. - Zespół nie sprawdził, czy tak jest. Najwyraźniej oparto się na emailu, który delegat techniczny wysłał do jednego członka zespołu. Sugerowano w nim, że ekipy mogą zamontować swoje własne karty. Założono więc, że w kamerach są już karty SD od FIA.
- Podczas sesji zespół zauważył czerwone światełko na kamerach i zgłosił ten fakt delegatowi technicznemu. Nie wiedziano jednak, co oznacza taki sygnał. Wtedy było za późno, aby włożyć karty. Gdy po samym treningu odkryto absencję kart, ekipa nie zgłosiła delegatowi technicznemu, iż sama ich nie zamontowała. Nie istniały natomiast żadne sugestie co do tego, że elementy aerodynamiczne nie były zgodne z wymogami przepisów technicznych.
Sam Williams opublikował już swój komunikat, w którym spróbował wytłumaczyć się z tej pomyłki. Przypomniano, że w Australii wszystko było w porządku.
- Możemy potwierdzić, że niedostarczenie materiałów to skutek błędu w komunikacji - przekazała rzeczniczka prasowa. - Aby zapobiec temu w przyszłości, przeprowadzimy analizę naszych wewnętrznych procedur. Podkreślamy, że w Melbourne dostarczyliśmy materiał filmowy bez żadnych problemów i będziemy współpracować z FIA, aby robić to dalej, zgodnie z wymogami czasowymi.
- Nie mieliśmy żadnych wątpliwości co do tego, że nasze skrzydło jest regulaminowe. Ten sam element był wykorzystywany w Melbourne i okazał się przepisowy, a my nie wykonaliśmy żadnych modyfikacji w odpowiedzi na nową dyrektywę. Wczorajszy problem był proceduralny, a my jesteśmy pewni, że w przyszłości dostarczymy materiały wideo bez żadnych problemów.
- Rozumiemy, że w celu uczciwego egzekwowania przepisów sędziowie nałożyli na nas karę pieniężną. Dziękujemy im za konstruktywne rozmowy i wyważone podejście do sprawy.