Szef działu osiągów w Williamsie, Dave Robson, wyjaśnił, co dokładnie przyczyniło się do pożaru i wybuchu tylnego hamulca w bolidzie Alexa Albona podczas piątkowej czaśówki na torze Imola. 

Piątkowa sesja kwalifikacyjna przed jutrzejszym sprintem obfitowała w wiele incydentów, a autorem pierwszego przerwania zmagań był tajski reprezentant Williamsa, który musiał wycofać się z dalszej jazdy wskutek defektu swojego bolidu. 

Problem w tym przypadku dotyczył prawego tylnego hamulca, który najpierw stanął w płomieniach, a następnie eksplodował, co w znacznym stopniu zanieczyściło nawierzchnie lokalnego toru.

Przeprowadzone przez zespół dochodzenie w tej sprawie wykazało, że zaistniała sytuacja była wynikiem złej pozycji przełącznika na kierownicy, który nie został odpowiednio przestawiony po zmianie opon z przejściowych na slicki. 

- W bolidzie Alex wystąpił problem z hamulcami, który był spowodowany nieprawidłowym ustawieniem przełącznika podczas zmiany opon na suchą nawierzchnię - wyjawił Dave Robson. 

- Niestety, mieliśmy dziś problem z układem hamulcowym, który przedwcześnie zakończył nasz udział w kwalifikacjach. Takie rzeczy się zdarzają i dziś wieczorem postaramy się przeanalizować to zdarzenie, aby zrozumieć, co poszło nie tak i jak możemy to rozwiązać - dodał Alex Albon. 

Jest to już drugi raz w tym sezonie, kiedy w Williamsie doszło do pożaru tylnego hamulca, który następnie doprowadził do wybuchu. Taka sytuacja miała wcześniej miejsce w trakcie testów w Bahrajnie, ale w aucie Nicholasa Latifiego.

Przyczyna tamtej usterki nie została podana, jednak jasne jest, iż znów była ona dość błaha. W marcu szef zespołu, Jost Capito, nie chciał się wypowiadać na jej temat, bo powód był "zbyt głupi".