Po GP Emilii-Romanii, które zapewniło Mercedesowi siódmy podwójny tytuł mistrzowski, Toto Wolff i Lewis Hamilton wypowiedzieli się na temat swojej przyszłości w Formule 1, podsycając krążące od wielu miesięcy plotki.
Kontrakty obu filarów ekipy z Brackley wygasają po zakończeniu sezonu 2020 i póki co nie zostały przedłużone.
W trakcie trwającej kampanii padło już wiele słów na ten temat, także z ust szefa zespołu, który nie ukrywał, że w trakcie pandemii zaczął brać pod uwagę znalezienie się w nieco innej roli i zmniejszenie swojego zaangażowania.
Po wyścigu na Imoli Austriak wyznał na antenie Sky, że chociaż nie planuje żegnać się z Formułą 1, obecnie musi już myśleć o swoim następcy. Nie chciał jednak zdradzić, kogo miał na myśli.
- Moja sytuacja jest trochę inna, bo ja jestem współwłaścicielem. Nie zostawię tego od tak, bo kocham to. Czy jest coś lepszego od bycia częścią zespołu sportowego w gronie tak fantastycznych ludzi? Wydaje mi się również, że każdy ma jakiś okres przydatności w swojej roli. Mój jeszcze się nie skończył i myślę, że nadal mogę się przydać.
- Muszę jednak myśleć o przyszłości. Wprowadzenie kogoś i rozwinięcie go w tej roli jest fantastycznym wyzwaniem dla mnie. Będzie to jeden z następnych rozdziałów, jednak będziecie mnie jeszcze trochę widywać. Tak, mam już kogoś, ale nie mogę wam powiedzieć, kto to jest.
Toto Wolff był również pytany o termin rozpoczęcia rozmów kontraktowych, nie tylko swoich, ale też sześciokrotnego mistrza świata, jednak obrócił to pytanie w żart, podając oczywistą odpowiedź.
- To musi się stać przed 1. wyścigiem następnego sezonu. Mamy więc kilka miesięcy.
Na konferencji prasowej dla najlepszej trójki zawodników Lewis Hamilton został poproszony o skomentowanie słów swojego przełożonego, a także ich wpływ na niego, biorąc pod uwagę ich wzajemne relacje, o których wielokrotnie się mówiło.
- Nie wiem nawet, czy będę tu w przyszłym roku, więc to nie jest wielkie zmartwienie dla mnie w tej chwili. Odbywamy wiele długich rozmów z Toto, więc jestem naprawdę bardzo świadomy tego, gdzie on jest teraz mentalnie. Mamy wiele wspólnego ze sobą - nosimy na sobie wielki ciężar od bardzo dawna. Naprawdę rozumiem chęć wycofania się, spędzania czasu z rodziną. Nie wiem, kogo on wskazałby jako swojego następcę, ale to on jest liderem. Nie wskaże kogoś, kto nie jest przygotowany. Znajdzie odpowiednich ludzi.
- Dlatego mamy takie sukcesy - znaleźliśmy odpowiednie osoby i postawiliśmy je na stanowiskach, na których mogą spisywać się jak najlepiej. On upoważnił każdego członka ekipy do bycia najlepszą wersją siebie. Znajdzie kogoś, kto będzie w stanie to kontynuować, ale to chyba nie jest jedna osoba. Zespół nie jest taki, bo to grupa. Toto nie buduje samochodu, to naprawdę wysiłek zespołu. Wspieram go niezależnie od tego, co chce robić dalej.
Rozwijając później swoją wypowiedź, Brytyjczyk jeszcze raz podkreślił, iż on także nie myśli już tylko o Formule 1.
- Ja nadal czuję się świetnie. Czuję, że mógłbym robić to przez kolejne miesiące, ale wspomnieliście Toto i te "daty ważności", a ja też mam teraz wiele rzeczy w głowie. Ja chciałbym być tu w przyszłym roku, ale nie ma takiej gwarancji, to na pewno. W życiu po karierze jest wiele ekscytujących rzeczy, więc czas pokaże.