Toto Wolff porównał kierowców McLarena, Lando Norrisa i Oscara Piastriego, do Nico Rosberga oraz Lewisa Hamiltona. Duet Mercedesa w latach 2014-2016 zaciekle walczył o tytuły indywidualnego mistrza świata F1, co przyniosło mnóstwo fajerwerków, których obecnie brakuje.

Po dzisiejszym zamieszaniu, które wywołała stajnia z Woking, dużo uwagi poświęca się jakości walki o tegoroczną koronę. Toczą ją tylko dwaj zawodnicy tego samego zespołu, ale w niczym nie przypomina to batalii z czasów dominacji Mercedesa. 

McLaren bardzo mocno dba o to, aby wszystko rozgrywało się uczciwie i bez narażania jednej ze stron na niefarta czy błąd zespołu. W tym wszystkim pomagają też sami kierowcy, którzy stosują się do poleceń i czasem, nawet gdy na szali jest wygrana, potrafią się przepuścić.

Najgłośniejszym przykładem do tej pory była sprawa wygrania GP Węgier 2024, gdy Norris ze względu na sekwencję zjazdów wyszedł na prowadzenie, które później oddał. Na Monzy, przez wolny pit stop Lando, Oscar oddał P2, choć grymasił przy tym przez radio.

Przez taką postawę część obserwatorów twierdzi, że wielu mistrzów świata nigdy nie poszłoby na takie ustępstwa i po prostu zgarnęło pozycję, którą dał im los, traktując swój interes priorytetowo. W tym gronie naturalnie wymienia się Hamiltona i Rosberga. To o tę dwójkę zapytano dziś Toto Wolffa, który z bliska obserwował kiedyś ich mistrzowskie ambicje.

- Wydaje mi się, że ja miałem dwie inne bestie w swoich bolidach, Lewisa i Nico. To byli dwaj zabójcy i bardzo zażarci rywale. Oni nie brali jeńców, gdy się ze sobą ścigali. Momentami bardzo trudno zarządzało się tym w zespole. Nie widzę tego w McLarenie. Są trochę korporacyjni - ocenił dosadnie Austriak. 

Gdy zasugerowano mu, że może jego zabójcy byli bardziej dojrzali, a tu nadal widzimy młodzież, odparł: - Tak, w 2016 roku trudność stanowiło to, że oni byli z nami już od pewnego czasu, a Lewis był mistrzem. Miałem w bolidach dwa lwy, które chciały rzucać się sobie do gardeł.  Teraz wygląda to zupełnie inaczej. 

Gdy później padło pytanie o uczciwość decyzji z GP Włoch, to Wolff był zdania, że wybory McLarena mogą źle się zestarzeć.

- Dziś nie ma jasnej odpowiedzi na to, co robić. Odpowiedź jest taka, że pod koniec sezonu to może zrobić się bardziej skomplikowane. Zespół popełnił błąd i doszło do zamiany pozycji, więc pod tym kątem to uczciwa decyzja. Ale jaki był ten błąd i co, gdy wydarzy się ponownie? Co, gdy stracisz pozycję, bo np. złamie się zawieszenie? Co wtedy? Tworzysz kaskadę precedensów, którymi trudno będzie zarządzać.