Po Grand Prix Kataru Toto Wolff stwierdził, że przegrany tytuł nie przejąłby szczególnie jego ekipy, a obecne wyniki na początku kampanii brałby w ciemno. Opowiedział też o incydencie z oponą w bolidzie Valtteriego i podzielił się prognozami na następny weekend wyścigowy.

Dzisiejszą wygraną Lewisa Hamiltona na torze Losail można nazwać co najmniej dominującą. Do pełni szczęścia Brytyjczykowi zabrakło jedynie punkciku za najszybsze okrążenie wyścigu, które na ostatnim kółku wykręcił Max Verstappen.

Szef zespołu z Brackley w wywiadzie po zmaganiach na Bliskim Wschodzie wykazywał duży, ale nie przesadny optymizm przed ostatnimi dwoma rundami w kalendarzu, które będą miały miejsce w Arabii Saudyjskiej i w Abu Zabi, mogących przypaść do gustu W12.

- Możemy walczyć z Lewisem o oba mistrzostwa. Ten jeden punkt [za najszybsze okrążenie Verstappena] jest trochę irytujący, ale dobrą wiadomością jest to, że samochód jest szybki. Lewis kontrolował wyścig z przodu, co jest dobrą prognozą przed Arabią Saudyjską i Abu Zabi.

- Wydaje się, że Arabia Saudyjska będzie nam leżeć, ale równie dobrze może być zupełnie na odwrót. Tam jest długa prosta. Planujemy wziąć ze sobą ostry sprzęt, czyli silnik, którego już używaliśmy.

Austriak pokusił się nawet o stwierdzenie, że Mercedes ma obecnie najlepszy samochód na przestrzeni całego sezonu. W Sao Paulo wyraźną przewagę dawał im mocarny silnik, ale w kraju, który za rok ugości piłkarski mundial, widać było, że zakręty potrafią być domeną Czarnej Strzały.

- Tak, zdecydowanie. Jest szybki na prostych, a także w zakrętach. Degradacja również jest w porządku, nawet podczas wyścigów na Bliskim Wschodzie, dzięki czemu możemy korzystać ze starszych opon.

Wolff stwierdził, iż obecny i nieco niestandardowy w porównaniu do ubiegłych lat układ tabeli bardzo mu pasuje, patrząc przez pryzmat trudnego sezonu i niesamowitej szybkości aut Red Bulla podczas pierwszych weekendów.

49-latek widocznie nie przejmuje się też możliwością przegrania któregoś z tytułów po raz pierwszy od 2013 roku, ale zamierza walczyć do końca, czego przejawem może być choćby „ulepszanie samochodów w samolotach” przy okazji triple-headerów.

- Jeśli na starcie powiedziałbyś nam, że to [kwestia mistrzostw] rozegra się w Arabii Saudyjskiej, na koniec sezonu, wzięlibyśmy to. Zaczynaliśmy będąc o krok z tyłu. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy, a regulacje nam nie leżały. Musieliśmy przyjąć to na klatę.

- Ktokolwiek wygra mistrzostwo, ten wygra mistrzostwo. To [przegrana] będzie oznaczało nieprzespaną noc, może dwie. To będzie uciążliwe, ale przyjęlibyśmy przegraną i to nie byłby koniec świata. Potem wrócilibyśmy silniejsi w następnym sezonie.

- Będziemy naciskać do maksimum. Musimy ich gonić, nadrabiać punkty. To właśnie zamierzamy zrobić.

Przełożony Valtteriego Bottasa opowiedział także o niespodziance, którą dla zespołu była pęknięta opona w bolidzie Fina, na co żadne okoliczności miały nie wskazywać

- To pojawiło się znikąd. Potem rekonstruowaliśmy to. Mając wiedzę o tym, kiedy to się stało, patrzyliśmy na dane, ale kompletnie nic, choćby najmniejsze wibracje, nie wskazywało, że powinniśmy ściągnąć samochód do boksu. Na jego nieszczęście był pierwszym, któremu pękła opona - opisywał Toto.