Toto Wolff skomentował zwycięstwo Lewisa Hamiltona w GP Wielkiej Brytanii, które pokazało mu, że Mercedes naprawdę wraca do gry w Formule 1.

Po zakończeniu rywalizacji na Silverstone, która padła łupem Srebrnych Strzał, Austriak naturalnie pochylił się nad tematem powrotu do walki na samym szczycie. To właśnie tego brakowało mu przez ostatnie ponad dwa sezony, w trakcie których zespół nie radził sobie tak dobrze z nowymi przepisami.

- Byliśmy w trzecim roku bez odpowiednich osiągów, ale wtedy coś kliknęło - powiedział Wolff. - I nagle to, co nie miało sensu, zaczęło go mieć. Kierunek rozwoju, czy też efekty tego rozwoju, są już takie jak kiedyś. Znajdujemy zyski po stronie osiągów, montujemy części w bolidzie i to przekłada się na czasy okrążeń. Przez ostatnie dwa lata nie wyglądało to w ten sposób.

- A przed nami jeszcze więcej! Będą poprawki na Węgry i Spa. Natomiast z drugiej strony nie możemy dać się ponieść emocjom.

Proszony o rozwinięcie kwestii "kliknięcia", odparł: - Był taki moment, gdzie pod przewodnictwem Jamesa [Allisona] nagle dane zaczęły mieć sens. I nasza strata też.

- Głównie chodziło o balans samochodu i to, w jaki sposób możemy znaleźć optymalne, nawet lepsze ustawienie. To był główny czynnik, a nie jakiś cud czy cudowne przednie skrzydło. Bardziej sam balans, jaki udało się uzyskać. 

Progres Mercedesa wydaje się być ewidentny od GP Kanady. Choć zwycięstwo przyszło dopiero na Red Bull Ringu, dzięki zbyt ostremu starciu szybszych wtedy kierowców, to teraz zdaniem Toto sprawy wyglądały zupełnie inaczej.

- W zeszłym tygodniu wygraliśmy, bo doszło do kolizji, ale dziś jest to pełnoprawne zwycięstwo. Mieliśmy prawdziwe tempo i widzieliśmy George'a oraz Lewisa na prowadzeniu. Niemalże w każdych warunkach byliśmy na miejscu. 

- To daje mi takie poczucie [że wracamy]. W zeszły weekend nie byliśmy daleko. Patrząc na stratę przed zderzeniem [Maxa i Lando], brakowało ze dwóch dziesiątych na okrążeniu, no może ciut więcej. Tylko i tak byliśmy najbliżej od dawna, jeszcze na torze, którego nie lubiliśmy za bardzo w przeszłości. To dało nam jakieś sygnały, że możemy być znacznie lepsi.

- Szczerze mówiąc, nie myślałem jednak, że to stanie się na Silverstone, bo tutaj nie wdrożyliśmy praktycznie niczego. Oczekiwaliśmy o wiele więcej od Budapesztu i Spa.