GP Włoch przyniosło kolejną kontrowersyjną odsłonę walki o mistrzostwo świata w sezonie 2021. Po wyścigu swoje stanowisko w tej sprawie zajęli przedstawiciele Mercedesa.

Max Verstappen i Lewis Hamilton dwukrotnie starli się dziś na Monzy. Najpierw na 1. okrążeniu w szykanie Roggia Holender zamknął drzwi swojemu rywalowi, a następnie po pit stopach, kiedy to próbował atakować go w sekcji 1-2.

Lider mistrzostw chciał pojechać po zewnętrznej prawej części szykany i zyskać lepszą pozycję w lewym zakręcie, ale nie było tam wystarczająco miejsca dla dwóch aut, co doprowadziło do podwójnego DNFa.

Sędziowie o godzinie 17:15 rozpoczęli przesłuchanie obu uczestników zajścia, jednak nieco wcześniej przed kamerami Sky pojawił się Toto Wolff, który uważa, że Verstappen wiedział, co robił.

- Sędziowie zadecydują, kto jest winny. Powiedziałbym, że to taki faul taktyczny. Prawdopodobnie [Max] wiedział, że jeśli Lewis pozostanie z przodu, to będzie go to kosztowało zwycięstwo w wyścigu.

- Nie wygląda to tak, jakby byli obok siebie, bo potem byli przy krawężniku na środku. Tak jak powiedział Lewis, to kopia tego, co stało się w zakręcie czwartym na pierwszym okrążeniu.

- Pozostawmy tę decyzję sędziom. Nie chcę dokonywać osądu, tak jak niektórzy z moich kolegów chwilę temu.

- Jeśli spojrzysz na zakręt czwarty, to on [Lewis] odpuścił, co było przemyślane, ponieważ wiedział, że on [Max] pozostanie przed nim. W sytuacji, w której doszło do zderzenia, dla Maxa było jasne, że to skończy się wypadkiem.

- Myślę, że jeśli teraz nic z tym nie zrobimy, sędziowie powinni spojrzeć na to w odpowiedni sposób, bo to będzie się powtarzać. Mieliśmy kolizję przy wysokiej prędkości na Silverstone, teraz jeden samochód stojący na drugim, na głowie Lewisa.

- Pytanie - jak daleko to zajdzie? Może następnym razem będziemy mieli wypadek przy dużej prędkości, który skończą na sobie.

W podobnym tonie wypowiedział się także Lewis Hamilton, który w tym sezonie miał już kilka ostrych starć z Maxem. Brytyjczyk nie chciał jednak bawić się w sędziego.

- Z tego co pamiętam, ścigałem się tak twardo, jak tylko mogłem. Wyprzedziłem Lando i byłem na prowadzeniu. Pit stop był wolny, straciłem kilka sekund.

- Wyjechałem [z pit lane] i zobaczyłem przejeżdżającego Daniela, a Max się zbliżał. Upewniłem się, że zostawiłem szerokość bolidu od wewnętrznej dla niego. Wjeżdżając w pierwszy zakręt, byłem z przodu podążając do dwójki, ale nagle on był na mnie.

- To taka sama sytuacja, jaka wydarzyła się w zakręcie czwartym, gdzie ja byłem od zewnętrznej, w dokładnie tej samej pozycji, ale pojechałem. To jest ściganie. On nie chciał mi dać przejechać i wiedział, co się zaraz wydarzy.

- Wiedział, że jedzie po krawężniku, ale i tak to zrobił. Pójdziemy do sędziów i zobaczymy. Nie wiem do końca, co powiedzieć.