Grand Prix Wielkiej Brytanii dostarczyło nam wielu emocji. Głównym wątkiem, który rozgrzał wszystkich fanów do czerwoności, okazał się incydent pomiędzy Maxem Verstappenem a Lewisem Hamiltonem, do którego odniósł się Toto Wolff.

Od samego startu rywalizacji mogliśmy emocjonować się niesamowitą walką najlepszej dwójki w mistrzostwach. Obaj panowie zażarcie walczyli o prowadzenie, aż w końcu doszło między nimi do kontaktu, w skutek którego Holender przedwcześnie zakończył zawody i został przetransportowany do szpitala na dodatkowe badania.

Siedmiokrotny mistrz świata otrzymał natomiast karę dziesięciu sekund, którą odbyć miał w alej serwisowej. To nie przeszkodziło mu jednak w odniesieniu triumfu na Silverstone, u siebie w domu. Brytyjczyk zmniejszał stratę do liderującego Charlesa Leclerca, aż dopadł go na dwa okrążenia przed końcem zmagań.

Zadowolenia po Grand Prix nie krył szef Mercedesa, Toto Wolff.

– Dzisiejszy wyścig był pełen dramatów, coś dla każdego. Super, że Lewisowi udało się wygrać ponownie w Wielkiej Brytanii – rzekł.

49-latek poruszył oczywiście również temat kolizji Verstappena z Hamiltonem.

– Co do wypadku - do tanga trzeba dwojga. Szybki zakręt, takie rzeczy nie wyglądają ładnie, natomiast papier nie kłamie - w regulaminie jasno napisane jest, że gdy przednia oś jest w połowie poprzedzającego bolidu i jesteś od wewnętrznej, to jest to twój zakręt. Może z kokpitu Red Bulla wyglądało to inaczej, ale musimy trzymać się regulaminu – stwierdził.

Austriak został zapytany także o wspominany w regulaminie przepis, który obowiązuje jednak tylko w przypadku, gdy zawodnik jest w stanie wyjść czysto z zakrętu.

– Ten przepis wcale tak nie mówi. Mówi, kogo jest zakręt, nie wyjście z niego. Chłopaki ścigają się twardo, stewardzi ocenili incydent na dziesięć sekund, prawdopodobnie ze względu na szybkość zakrętu, także widocznie tyle było warte takie przewinienie – wyjaśnił.

Wolff odniósł się też do tego czy coś takiego działa tylko, gdy zdarzy się wypadek.

– Teoria zawsze różni się od praktyki i trudno jest ocenić z perspektywy papieru zdarzenia z prawdziwego życia. Lewis w tym samym zakręcie wyprzedził Charlesa, także sądzę, że wystarczy zostawić miejsce. To wszystko zależy, gdzie jest przednia oś, a Lewis był wystarczająco z przodu, by to był jego zakręt – skwitował.

Wielu uważało, że przy tak zaciętej walce Verstappena z Hamiltonem w końcu musi dojść do jakiegoś wypadku. Szef Mercedesa także jest zdania, że taka rywalizacja po prostu może skończyć się incydentem, do jakiego doszło dzisiaj.

– Możemy debatować latami czyja to wina. Możemy również debatować, czy incydent na Suzuce w 1990 roku był z winy Senny czy Prosta. To jest twarde ściganie, a takie czasem kończy się kolizją. Najważniejsze, że Max jest cały, a reszta wyścigu była świetna – powiedział.

– To jest walka o mistrzostwo, emocje oczywiście są, i to bardzo duże. Nasz GOAT, siedmiokrotny mistrz świata, walczy o mistrzostwo gorszymi narzędziami, walczy ze wschodzącą gwiazdą. Nieraz widzieliśmy wielkie rywalizacje, aoni walczą o punkty i po prostu zderzyli się – zakończył Wolff.