Toto Wolff po zakończeniu GP Turcji wytłumaczył strategię Mercedesa i zachowanie Lewisa Hamiltona.
Ekipa z Brackley nie zdołała wykorzystać niesamowitego tempa swojego lidera na Istanbul Park, podejmując błędną decyzję w końcowej fazie wyścigu.
Początkowo zespół miał nieco inne plany, chcąc ściągnąć siedmiokrotnego mistrza świata wcześniej, jednak po jego proteście postanowiono zaczekać, co nie opłaciło się.
Ostatecznie Hamilton odwiedził mechaników dopiero na 8 kółek przed końcem, na czym stracił kilka miejsc. Jego szef przyznał na antenie Sky, że Mercedes w pewnym momencie celował nawet w strategię bez wizyty w alei.
- To interesujące, bo przejściówki wyglądały strasznie, ale myśleliśmy, że może uda nam się zostać do końca i utrzymać się bez pit stopu na P3. Gdyby pojawiła się sucha linia, moglibyśmy nawet zmienić na miękkie opony.
- Balansowaliśmy między zjazdem, podejściem bardzo konserwatywnym, walką z Perezem i Leclerciem o P3 a podjęciem ryzyka i wygraną lub P3. Wtedy jednak zauważyliśmy, że Leclerc tracił tempo, podobnie jak Lewis. Jasne stało się więc, że nie dojedziemy.
Austriak wytłumaczył również perspektywę kierowcy, który czuł coś innego, ale nie miał pełnego obrazu sytuacji.
- Tak, to byłaby lepsza opcja od tej, którą wybraliśmy [ściągnięcie Lewisa wtedy, gdy został pierwotnie wezwany]. Mieliśmy to obliczone, a on w aucie nie czuł, ile czasu tracił, a także nie widział, że Leclerc również jedzie wolniej. Jasne było, że gdyby został, spadłby za Gasly'ego.
- Lewis w aucie czuł się dobrze, ale jego tempo było 1,5 sekundy na okrażeniu słabsze, więc i tak straciłby miejsce. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z dyskusjami. Przyjdzie na nie czas, ale jasne jest, że w kokpicie ma się limitowane informacje. Dziś jednak był to gorszy wybór.
- Poprawne byłoby zapewne bardzo konserwatywne podejście i zjazd wtedy, gdy zjechali inni. Wyjechalibyśmy za Perezem i Leclerciem, walcząc na torze o P3. To pewnie byłoby najlepsze, ale mówię to tuż po wyścigu.
- Zawsze są dwie strony. Ostatnio Red Bull był bardzo szczęśliwy, tracąc 7 punktów po karze. My dziś straciliśmy 8, więc to nie koniec świata. Druga strona jest taka, że mogliśmy zdobyć kilka więcej. Jest jednak okej i wszystko jest możliwe w mistrzostwach.
Hamilton podczas wywiadów nie miał wielkich pretensji do zespołu, ale nie ukrywał, że ostatecznie wybrano zły moment.
- Nie wiedziałem wtedy [że stracę pozycję], ale mogłem się spodziewać, bo niektórzy byli tuż za mną, a pit stop to 24 sekundy. Wiedziałem, że stracę chociaż jedną.
- Ocon dojechał na nich do końca, tak słyszałem, więc opony pewnie mogły wytrzymać - odparł, zapytany o to, czy mógł dotrwać do mety bez zjazdu.
- Nie było wiadomo, jak daleko będzie można dojechać na praktycznie łysych oponach. Nie byłem też szybki w końcówce i miałem problemy z przyczepnością. Nagle złapałem nie takie złe tempo. Traciłem jednak w porównaniu do innych.
Not taking our eyes off this one. ???? pic.twitter.com/jDsfRRRbde
— Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team (@MercedesAMGF1) October 10, 2021
- Teraz wiem, że powinienem albo zostać do końca, albo zjechać wcześniej. Zjazd przy 8 okrążeniach do końca nie daje czasu, by przejść przez fazę grainingu, oczyścić ogumienie na przesychającym torze. Znalazłem się więc w miejscu, w którym traciłem więcej.
- Dobrze było jechać na 3. miejscu. Chciałem się tylko utrzymać, bo z P11 to świetny wynik. Mogło być jednak gorzej.