Mercedes przygląda się sprawie zdyskwalifikowania George'a Russella z GP Belgii. Pierwsze analizy zwracają uwagę na opony, które naturalnie zużyły się mocniej niż u rywali.
Kilkanaście minut po zakończeniu wyścigu w środowisku F1 spadła niespodziewana informacja - ówczesny triumfator zawodów mógł stracić swoje pierwsze miejsce. Taki stan rzeczy miał związek z faktem, że bolid oznaczony numerem 63 był zbyt lekki w trakcie standardowej kontroli FIA. Bardzo szybko okazało się, że w tym przypadku czekać nas będzie dyskwalifikacja Russella i w praktyce tak też się stało. Wskutek tej decyzji kolejne zwycięstwo do swoich statystyk dopisał dziś Lewis Hamilton.
Podczas spotkania z mediami - które odbyło się jeszcze przed wydaniem werdyktu, ale po wykryciu nieprawidłowości - Toto Wolff podał jeden z możliwych powodów, który mógł doprowadzić do blamażu i wykluczenia z wyników jego podopiecznego.
- Cóż, sędziowie otrzymali zgłoszenie, że mamy jakieś rozbieżności w wadze - mówił Austriak. - Zobaczymy, jaką podejmą decyzję. Teraz niestety nie mogę tego skomentować, ponieważ nie wydali jeszcze dokumentu. Najwyraźniej jednak jazda na jeden pit stop była nieoczekiwana.
- Myślę, że przy jednym pit stopie należy oczekiwać dużego zużycia gumy, ale tu nie ma wymówki. Jeżeli sędziowie uznają to za złamanie przepisów, to tak będzie. Będziemy musieli wyciągnąć z tego wnioski jako zespół i skupić się na pozytywach.
Już po odebraniu triumfu Russellowi na mediach społecznościowych zespołu pojawił się krótki komunikat, który brzmiał następująco: - Musimy przyjąć naszą dyskwalifikację - dodał Wolff. - Popełniliśmy oczywisty błąd i musimy być pewni, że wyciągniemy z tego lekcję. Prześledzimy wszystko i sprawdzimy, co się stało, aby dowiedzieć się, co poszło nie tak. Utrata P1 i P2 jest frustrująca, więc możemy jedynie przeprosić George’a, który przejechał dziś bardzo dobry wyścig.
- Pomimo dyskwalifikacji wynosimy z tego weekendu dużo pozytywów. Mieliśmy samochód, który stanowił punkt odniesienia w kwestii tempa na dwóch różnych strategiach, a jeszcze kilka miesięcy temu coś takiego byłoby nieosiągalne. Udajemy się na wakacyjną przerwę z trzema wygranymi w ostatnich czterech wyścigach. Nie możemy już doczekać się powrotu po przerwie i kontynuowania naszej pozytywnej trajektorii.
Pierwsze analizy sugerują, że to właśnie teoria, która dotyczy zużycia, może okazać się prawdziwa. Jest to o tyle interesujące, że na Spa-Francorchamps kierowcy nie pokonują całej pętli po przejechaniu mety i nie mogą dociążyć kół poprzez zebranie fragmentów leżącej gumy, bo już na etapie T1 zawracają do alei. Błędem jest natomiast zwracanie uwagi na paliwo - masa minimalna bolidu F1 jest określana bez zwartości baku.
- Nie rozumiemy jeszcze do końca, czemu auto było za lekkie, ale przeprowadzimy pełne dochodzenie - powiedział Andrew Shovlin. - Zakładamy, że przyczyniło się do tego zużycie przy strategii na jeden zjazd. Ale nie będziemy robić wymówek. Musimy upewnić się, że nie dojdzie do powtórki - podkreślił.