Lando Norris wykorzystał słabsze tempo Red Bulla i pomoc samochodu bezpieczeństwa na drodze po swoje pierwsze zwycięstwo w Formule 1. Podium uzupełnili Max Verstappen i Charles Leclerc.
Oceny kierowców są już OTWARTE.
Początek rywalizacji nie zwiastował wygranej Brytyjczyka. Choć standardowo po starcie na prowadzeniu utrzymał się Max Verstappen, to Holender mógł mówić o ogromnym szczęściu, gdyż o mały włos nie skasował go Sergio Perez. Zamieszanie w T1 pozwoliło na przebicie się do przodu McLarenowi, ale prowadzonemu przez Oscara Piastriego.
Już Australijczyk pokazał, ile potencjału drzemało dziś w MCL38, bowiem szybko przeskoczył 2. Charlesa Leclerca, a jego tempo nie odstawało nawet od Red Bulla. Nieco niżej Checo powoli potwierdzał, że Byki mogą nie być aż tak piekielnie szybkie.
Jadący początkowo na P6 Lando Norris też udowadniał tempo i zapowiadał, że w normalnych warunkach może próbować przebijać się i gonić czołówkę. Zwycięstwo stało się jednak realne dopiero po pierwszych pit stopach, które pomarańczowi opóźnili, pozwalając wykonać zmiany Verstappenowi. Następnie aleję odwiedzili Piastri i Leclerc, a liderem został Norris.
Chwilę później przenieśliśmy się do niższej ligi, gdzie starli się Kevin Magnussen i Logan Sargeant. Amerykanin wylądował w bandzie, Duńczyk dostał karę, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, który mocno ułatwił życie Lando. Nie zabrakło przy tym pewnego zamieszania z tzw. łapaniem lidera, co miało wpływ na to, że bolid nr 4 nie musiał stresować się Red Bullem z tyłu.
Później sprawy potoczyły się już prosto. Norris dobrze rozegrał restart i pomknął do mety, mając zdecydowanie najlepsze tempo, na które Verstappen nie umiał odpowiedzieć. Top 3 zamknął Leclerc.
Z walki o podium odpadł za to Piastri (P13), który po drodze dwukrotnie starł się z Carlosem Sainzem. Panowie "dali sobie po razie", a może nawet i po dwa razy, bo w dwóch strefach hamowania, na czym gorzej wyszedł Oscar, który miał uszkodzenia skrzydła po tym, jak Hiszpanem lekko rzuciło. Konieczna była wymiana elementu, co wiązało się ze spadkiem w tabeli.
Drugie Ferrari ostatecznie zajęło 4. pozycję, ale musi jeszcze uniknąć kary, aby móc zapisać punkty długopisem. Dopiero na P5 był za to Perez, dla którego po przygodzie po starcie ukończenie wyścigu i uniknięcie gniewu Helmuta Marko musi być traktowane jako sukces.
Po cichu na P6 wspiął się Lewis Hamilton, za którym był znów bardzo solidny Yuki Tsunoda. Japończyk przedzielił dwa Mercedesy, bowiem P8 przypadło Geroge'owi Russellowi.
Małe punkty uciułali też Fernando Alonso i Esteban Ocon. Francuz otworzył tym samym dorobek Alpine, które rozpoczynało sezon z najwolniejszą konstrukcją, a ostatnio zapewniło swojemu bolidowi zajęcia z dietetykiem i zyskało trochę czasu. P12 Gasly'ego również można uznać za bardzo dobre.
Tym razem z niczym zakończył Haas, gdyż Nico Hulkenberg był na P11. Kevin Magnussen ponownie skupił się na stawianiu większego wyzwania sędziom, więc po stłuczce i karze był już daleko.
Pozostali kierowcy, nie licząc Piastriego, nie byli w grze o nic szczególnego, choć na dystansie zawodów odbyli kilka ciekawych pojedynków.
Ładowanie danych