Max Verstappen odniósł kolejny triumf w Meksyku, znanym także jako Maxico. Dzień swoim kibicom zepsuł Sergio Perez, który odpadł już po incydencie na 1. okrążeniu i to z własnej winy.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

Niedziela nie przyniosła nam praktycznie żadnej zmiany pogody, gdyż temperatura powietrza i nawierzchni ponownie oscylowała w granicy 25 i 48 stopni Celsjusza. Jeszcze podczas przejazdu instalacyjnego Oscar Piastri wykazał się sporą czujnością, gdyż w lusterkach dostrzegł, że kawałek papieru, na który najechał, nie wydostał się spod jego bolidu, co pozwoliło mechanikom usunąć niechciany przedmiot tuż przed wyjazdem na grid.

Start wyścigu wygenerował nam sporo zamieszania w czubie stawki, gdzie doszło do m.in. kolizji Charlesa Leclerca z Sergio Perezem. Uszkodzenia w bolidzie Red Bulla okazały się na tyle poważne, iż bohater lokalnej publiczności musiał wycofać się z dalszej rywalizacji już po 1. okrążeniu. W całym tym chaosie najlepiej odnalazł się natomiast urzędujący mistrz świata, który popisał się bardzo dobrym refleksem i szybko zdołał przebić się na swoją standardową lokatę.

Już na etapie 10. kółka w radiach ekip zaczęły pojawiać się pierwsze wzmianki dotyczące przegrzewania, w wyniku czego kierowcy musieli obierać specjalną linię jazdy na prostych odcinkach, aby móc w jak największym stopniu schłodzić swoje maszyny. W międzyczasie sędziowie przekazali, iż po zakończeniu wyścigu przyjrzą się zachowaniu Charlesa Leclerca, który pozostał na torze z uszkodzonym przednim płatem.

Jako pierwszy z czołówki aleję serwisową odwiedził Max Verstappen, który postanowił przesiąść się na twardą mieszankę. Nieco dłużej na torze pozostali reprezentanci Mercedesa, Ferari oraz Daniel Ricciardo.

Podczas 33. okrążenia autorem neutralizacji został Kevin Magnussen, który bardzo mocno rozbił swój bolid w zakręcie numer 8 na skutek usterki. Co najważniejsze, sam zainteresowany o własnych siłach zdołał opuścić kokpit. Z uwagi na powstałe uszkodzenia barier dyrekcja wyścigu postanowiła po chwili zastąpić samochód bezpieczeństwa okresem czerwonej flagi.

Ponowne wznowienie ścigania z pól startowych nie przyniosło nam żadnych przetasowań na czołowych pozycjach. Po trzech pętlach przewagę swoich opon wykorzystał jednak Lewis Hamilton, który uporał się z najtwardszym Tifoso i wskoczył na 2. miejsce.

Sprawcą kolejnego zamieszania na torze został Yuki Tsunoda, który na dojeździe do T1 zaliczył nieudany atak na Oscara Piastriego, co następnie poskutkowało jego wypadnięciem na pobocze. Podobną przygodę w sekcji stadionowej miał też Lance Stroll, który odbił się od maszyny prowadzonej przez Valtteriego Bottasa.

Ostatnie momenty rywalizacji nie obfitowały już w żadne poważniejsze harce, choć za plecami czołowej czwórki praktycznie co chwilę dochodziło do zaciętych batalii. Do dotychczasowej grupy pechowców finalnie dołączył jeszcze duet Astona Martina oraz Logan Sargeant.

Finalnie linie mety jako pierwszy przeciął Max Verstappen. Pozostałe miejsca na podium uzupełnili odpowiednio Lewis Hamilton i Charles Leclerc.

Warty podkreślenia jest bardzo dobry występ Lando Norrisa, który z 17. pozycji startowej zdołał przebić się na P5, wykonując przy tym manewr zbliżony do Półzmyłki® na George’u Russellu. Świetny dzień miał także Daniel Ricciardo, który finiszował na P7 i zrzucił Haasa oraz Alfę w tabeli.

Poza Perezem negatywnie wyróżnił się Tsunoda, który mimo startu z alei serwisowej jechał po solidne punkty, aczkolwiek wszystko zostało zniweczone przez incydent z udziałem Oscara Piastriego.

Ładowanie danych