Charles Leclerc wykorzystał walkę Lando Norrisa i Maxa Verstappena na starcie wyścigu F1 w USA, czym otworzył sobie drogę do pewnej wygranej. Pod koniec zmagań Brytyjczyk i Holender starli się ponownie, a sędziowie nałożyli karę na kierowcę McLarena.

 

Oceny kierowców są już OTWARTE.

 

To atak Verstappena na Norrisa w zakręcie nr 1 sprawił, że przed Leclerciem otworzyły się wrota do wygranej. Max zanurkował z daleka, będąc mocno po wewnętrznej. To wyraźnie spowolniło oba samochody, a Monakijczyk zwyczajnie i spokojniutko objął prowadzenie. Następnie - choć komunikaty radiowe mogły temu przeczyć - był po prostu niezagrożony. Wyrobił sobie przewagę sięgającą nawet 11 sekund i pewnie zmierzał po wygraną. 

Charles musiał mieć z tyłu głowy nieco inną żywotność opon Sainza czy Norrisa, ale to i tak nie postawiło znaku zapytania przy triumfie. Drugi na mecie był właśnie Hiszpan, co potwierdziło, jak mocne było Ferrari w ten weekend. 

Bardzo ciekawa była walka o trzecią pozycję. Norris, który po starcie spadł na P4, pod koniec spędził dużo czasu za Verstappenem, ale był zachowawczy i nie atakował szaleńczo. Próby zmiany linii w krętych sekcjach sprawiły, że panowie zrównywali się, ale to Max kontrolował pojedynek.

Zawrzało, gdy w pewnym momencie obaj nie zmieścili się pomiędzy białymi liniami po najdłuższej prostej. Z tego starcia górą wyszedł Lando, ale sędziowie uznali to za wyprzedzanie poza torem i nałożyli mu 5 sekund kary. To zrzuciło go z P3 na P4 i sprawiło, że Holender zwiększył przewagę w mistrzostwach.

Na P5 dojechał Piastri, który nie był dziś szczególnie widoczny. Z kolei na 6. miejsce wdrapał się startujący z pit lane Russell, który był jednym z kilku kontrowersyjnie ukaranych zawodników. W jego przypadku chodziło o rzekome wypchnięcie Bottasa z toru po wyprzedzaniu. 

Z przodu zabrakło za to Hamiltona, który na 3. okrążeniu zakończył zawody w żwirze, kopiując problem swojego kolegi z kwalifikacji. Mercedes ponownie uciekł kierowcy w tej samej sekcji, a Lewis odpadł z rywalizacji. To pozwoliło, aby jak zwykle najsłabszy z czołówki Perez był nie na P8, lecz na P7.

Top 10 zamknęli Nico Hulkenberg, Liam Lawson i Franco Colapinto, którzy wykorzystali potencjał swoich maszyn. Nowozelandczyk startował z końca, ale ładnie przebił się na innej strategii. Podobną taktykę z długim pierwszym przejazdem zastosował Argentyńczyk. 

Ładowanie danych