Dobre tempo bolidów Ferrari na długich przejazdach dawało nadzieję na ciekawy wyścig F1 w Japonii, ale słabe kwalifikacje włoskiej stajni sprawiły, że to Red Bull jest faworytem. Zdaniem Carlosa Sainza tak było przez cały czas, a analizy treningów są mylące.

Sobotnia czasówka zgodnie z przewidywaniami padła łupem Maxa Verstappena, który tym razem minimalnie wyprzedził swojego partnera z ekipy. Nieco dalej był trzeci w zestawieniu Lando Norris, który do pierwszego pola startowego stracił lekko ponad dwie dziesiąte sekundy. 

Urzędujący mistrz świata podczas oficjalnej konferencji prasowej podkreślił, że w niedzielę jego zespół będzie musiał uważać m.in. na Ferrari, które podczas tego weekendu wygląda całkiem obiecująco w kontekście symulacji tempa wyścigowego. 

- Dotychczas nie byłem zadowolony z moich dłuższych przejazdów - przyznał lider stajni z Milton Keynes. - Uważam, że nasze tempo nie jest takie, jakiego bym sobie życzył. Tak więc jest trochę znaków zapytania przed jutrem, ponieważ patrząc na tempo wyścigowe, to głównie Ferrari wygląda tutaj bardzo konkurencyjnie. Może nie byli dziś zbyt mocni, ale zdecydowanie mogą być szybsi na dłuższym dystansie. Tym samym musimy spokojnie wyczekiwać jutra i obserwować, jak dokładnie rozwinie się sytuacja w trakcie wyścigu. 

- Sam mam kilka pomysłów, nad którymi musimy się zastanowić, aby jutro nasze tempo wyglądało nieco lepiej. Pewne poprawki wprowadziliśmy już po trzecim treningu. Mam więc nadzieję, że jutro nasza dyspozycja będzie o wiele lepsza. Muszę tutaj zaznaczyć, że nasza niedzielna forma nie jest oczywiście zła, jednakże nie czułem się tak komfortowo jak w niektórych wyścigach w tym czy zeszłym roku. Mam jednak szczerą nadzieję, że dzięki zmianom, które wprowadziliśmy, sytuacja się zdecydowanie polepszy. 

Nieco odmienny punkt widzenia przed niedzielną rywalizacją przedstawił natomiast Carlos Sainz, który uważa, że Suzuka nie współgra z charakterystyką projektu SF-24. 

- Cóż, w zeszłym roku traciłem tutaj prawie sekundę do najlepszego czasu, a teraz zaledwie pół, więc myślę, że postęp jest widoczny - dodał Hiszpan. - Jasne jest, że w długich i szybkich zakrętach Red Bull oraz McLaren są wciąż o krok przed nami. Są wyraźnie lepsi, ale mam nadzieję, że jutro uda nam się powalczyć o coś w wyścigu. Red Bull powinien być poza zasięgiem, ale może powalczymy z McLarenami.

- Nasze długie przejazdy wcale nie były lepsze [od Red Bulla], tylko prawdopodobnie jechaliśmy z nieco mniejszym obciążeniem paliwem. Oni zawsze są bardzo wolni w piątek i wygląda, że pokonamy ich w niedzielę, a potem odstawiają nas na 20 sekund. Chyba trochę maskują się przed wyścigiem, bo wiedzą, że długie przejazdy to ich mocna strona. Może i jesteśmy bliżej, ale to nie tak, że znajdziemy nagle 0,5 sekundy tempa.

- Też dlatego wczoraj próbowałem wszystkich uspokajać. Wiemy, że traciliśmy sekundę. Poprawiliśmy się znacznie, a to zawsze jest trudne zadanie. Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zachowuje się samochód. Czuć zdecydowany progres, ale musimy zrobić coś więcej. Tak czy inaczej, udało mi się dziś złożyć dobre i czyste okrążenia. 

- Myślę, że o zwycięstwa będziemy walczyć na innych torach, takich jak Monako, Singapur czy Miami. W kalendarzu są po prostu inne obiekty, na których nasz pakiet powinien działać lepiej. Tak jak powiedziałem na konferencji, dopóki nie dopracujemy naszego samochodu, inni będą mieć nad nami przewagę. Teraz musimy podejść do wszystkiego na spokojnie i postarać się wyciągnąć z tego tyle, ile się tylko da. 

W podobnym tonie wypowiedział się również jego rodak z Astona Martina, który przewiduje, że Byki mogą się obronić niezależnie od zagrań rywali.

- Zachowane opony nie powinny mieć takiego znaczenia, bo wszystkie raczej będą się zachowywać podobnie - ocenił Fernando Alonso. - Zobaczymy, ale uważam, że to nie będzie najważniejsze. Kluczowy czynnik to prawdziwe tempo samochodów, a w tym aspekcie Red Bull powinien mieć jutro ogromną przewagę.