Skok osiągów, jakiego jesienią dokonała stajnia z Faenzy, nie przeszedł pod radarem. Jej rozwój był imponujący pod wieloma względami. Liczba części zaskakiwała, podobnie zresztą jak ich efektywność. Po jednej wypowiedzi szefa McLarena, Andrei Stelli, przyjęło się, iż bolid AT04 na finiszu zmagań mógł pochwalić się tytułem najlepszej konstrukcji w wolnych zakrętach.

Od momentu zakończenia sezonu 2023 w branżowych mediach dość regularnie pisano o obu ekipach, których właścicielem jest firma produkująca napoje energetyczne. Wspominano o znakach zapytania, które miały być łączone właśnie z szybkim progresem AlphaTauri. Tak unikalna sytuacja była już wielokrotnie przedmiotem dyskusji o sportowej uczciwości, ale powróciła pod koniec tegorocznej rywalizacji.

Pojawiły się doniesienia o zakulisowych rozmowach czy nawet zdominowaniu spotkania Komisji F1 w Abu Zabi przez ten wątek, choć ta część była już dementowana. Nie jest jednak zaskoczeniem, że temat żyje w trakcie przerwy zimowej, kiedy w większości publikowane są materiały zebrane wcześniej. 

W ten sposób przedstawiono m.in. stanowisko FIA i Nikolasa Tombazisa, próbującego uspokajać sytuację, a także wypowiedzi Christiana Hornera, którego zdaniem te podejrzenia są bardzo dalekie od ostatniego tego typu skandalu. Ten dotyczył tzw. różowego Mercedesa, bolidu Racing Point RP20, który wydawał się być bliźniakiem dominującego Mercedesa W10 z sezonu 2019. 

Po kilku dniach ciszy Byki ponownie wepchnięto na nagłówki większych serwisów. Tym razem stało się to za sprawą wywiadu Zaka Browna, udzielonego Motorsportowi, gdzie CEO McLarena spróbował wywrzeć większą presję na rywalach.

- Mamy duże wątpliwości co do sojuszu pomiędzy AlphaTauri i Red Bullem - mówił Amerykanin. - Nadal uważam, że sport powinien upewnić się, iż każdy będzie naprawdę niezależny. 

- To dwa zespoły z tym samym właścicielem. Czegoś takiego nie ma w innych dyscyplinach. To może wspomóc Red Bulla na różne sposoby. Jest przecież powód, dla którego przenoszą wielu ludzi z Włoch [do Wielkiej Brytanii]. Jak mówił Helmut Marko, zrobią wszystko, aby czerpać korzyści z posiadania dwóch ekip. Rozumiem ich, bo reguły pozwalają im na to. Myślę jednak, że powinniśmy przyjrzeć się zasadom w aspekcie sojuszy technicznych.

Brown podsyca kontrowersje ws. współpracy Red Bulla i AlphaTauri

fot. McLaren

Na początku grudnia serwis The Race sugerował istnienie prób zablokowania pewnych działań poprzez następne Concorde Agreement i przepisy na sezon 2026. Pogłoski te wydają się prawdziwe z uwagi na kolejny zabieg Browna, który postanowił sprytnie sprawić, aby wątek został raz jeszcze podsycony. 

W czwartek na stronie McLarena pojawił się list od Zaka, który ma pełnić funkcję podsumowania tego roku i zapowiedzi kolejnego. Najciekawszy jest oczywiście inny fragment, który stanowi de facto kontynuację tego, co padło w przytoczonym wcześniej wywiadzie.

- Mamy okazję poprawić niektóre procesy w Formule 1, aby zwiększyć wartość uczciwości i rywalizacji - napisał CEO. - Sport nie jest perfekcyjny i w chwili, gdy wyglądamy już negocjacji ws. następnego Concorde Agreement i zjednoczenia ciała zarządzającego z zespołami oraz posiadaczem praw komercyjnych [Liberty Media], powinniśmy priorytetowo podejść do pewnych reguł, które obecnie mają wpływ na wzajemną niezależność między uczestnikami.

- Przykładowo, większość głównych sportów zabrania bycia właścicielem dwóch zespołów w tej samej lidze z uwagi na oczywiste potencjalne szkody, które można wyrządzić zawodom. To niezdrowa sytuacja, która ma wpływ na decyzje na torze i poza nim. Czy to kwestia dostępu do większej liczby danych, dzielenia się komponentami lub personelem, czy nawet posiadania wpływu na strategiczne głosy, nie jest to zgodne z duchem przepisów. 

- Ważnym jest wstawienie się za niezależnością i uczciwością. Chciałbym zobaczyć pewne zmiany w regulaminach i zapewnić, że dzielenie się wpływami między jednym a drugim zespołem poprzez sojusze techniczne, a zwłaszcza strukturę właścicielską, zostanie w przyszłości zatrzymane. Formuła 1 powinna być wierna swojej marce, a każdy zespół - z wyjątkiem jednostek napędowych - powinien być niezależny od siebie.

- Uważam, że fani Formuły 1 powszechnie wierzą w sportową uczciwość i równe warunki gry, a więc odrzuciliby jakiekolwiek działania, które przeszkadzałyby duchowi walki w F1. Częściowa wymiana informacji, wspólne modele właścicielskie i strategiczne sojusze w ramach sportowej części Formuły 1 przyczynią się tylko do podważenia wiary kibiców w uczciwą i zaciętą rywalizację.