Sauber opublikował dziś zaskakującą informację o tym, że w pierwszym treningu przed GP Holandii 2024 zamiast Valtteriego Bottasa wystąpi Robert Shwartzman. Jest to o tyle nietypowe, iż ekipa ta ma własnych juniorów, a Rosjanin z izraelską licencją to podopieczny Ferrari.
Samo oddawanie pierwszych treningów od kilku lat nie jest niczym nadzwyczajnym, gdyż zespoły F1 mają teraz obowiązek wykonywania właśnie takich zmian. Jeśli w danym teamie nie jeździ debiutant, to obaj etatowi zawodnicy muszą odpoczywać podczas jednej piątkowej sesji w sezonie.
Z reguły do jazdy wyznacza się albo kierowców rezerwowych, albo juniorów swojej akademii, a sama obsada nazwisk to raczej sprawa oczywista. Inaczej jest jednak w przypadku Saubera, który pomimo posiadania w swoich szeregach takich zawodników jak Zane Maloney (obecnie F2) czy Theo Pourchaire (mistrz F2 2023, obecnie dorywczo IndyCar) postawił na fabrycznego kierowcę Ferrari, Roberta Shwartzmana.
Choć można uzasadnić ten wybór brakiem Formuły 2 w ten weekend na Zandvoort czy małymi szansami na Formułę 1 Maloneya i Pourchaire'a, to taka decyzja, jeszcze na tak trudnym obiekcie, jest po prostu niespodzianką.
W tej sytuacji trudno nie spojrzeć więc na Mattię Binotto, który od 1 sierpnia jest de facto najważniejszą osobą w tym składzie, odpowiedzialną bezpośrednio za codzienne funkcjonowanie projektu F1. Włoch w latach 2019-2022 był szefem Scuderii Ferrari i miał okazję współpracować z Robertem. Możliwe więc, że taki ruch nie wynika tylko z okoliczności, szczególnie że w najbliższych miesiącach będą znacznie lepsze opcje na oddanie treningu, np. Meksyk i Abu Zabi.
Z drugiej strony warte wspomnienia jest, że 12 miesięcy temu na identyczne posunięcie pozwolił Fred Vasseur. Francuz dał Carlosowi Sainzowi wybrać, kiedy chce oddać kokpit Shwartzmanowi, a Hiszpan ze względu na układ sprintów i innych obiektów w kalendarzu wolał postawić na GP Holandii 2023.
Stajnia z Hinwil naturalnie ciągle współpracuje z Ferrari i wykorzystuje włoskie silniki, ale położenie reprezentanta Izraela nie jest takie jak np. Micka Schumachera w 2020 roku. Niemiec zaliczył wtedy FP1 w ówczesnej Alfie Romeo na Nurburgringu, ale był już ewidentnie szykowany do debiutu w sezonie 2021.
Shwartzman jest znany polskim kibicom przez WEC i tegoroczne starty w AF Corse #83 obok Roberta Kubicy oraz Ye Yifey'a. Swego czasu był obiecującym talentem i w 2019 roku zdobył nawet mistrzostwo F3, ale jego kariera spowolniła na etapie F2. Od tamtego momentu wypadł z grona kandydatów do awansu i był zatrudniany jako jedynie rezerwowy Ferrari, przejeżdżając też treningi w czerwonym bolidzie.