Sergio Perez ma za sobą jedną z najsłabszych czasówek w karierze. Meksykanin już w Q1 rozbił się w pierwszym zakręcie, czym przedwcześnie wypadł z rywalizacji o pole position do niedzielnego wyścigu. 

Checo na gorąco w rozmowie z mediami zdradził, że zgubił przyczepność już w środku zakrętu, co zabrało mu szansę na próbę korekty lub ewentualnego wyratowania sytuacji.

- Niewiarygodny dzień. Nie mogę uwierzyć w to, co zrobiłem. To zgubienie tyłu wzięło mnie z zaskoczenia, zwłaszcza że stało się to w późnym etapie zakrętu. Było to związane ze sposobem, w który mieliśmy zyskiwać czas, ale to wyszło zupełnie poza limit i zostałem pasażerem.

- Gdy straciłem kontrolę, nie mogłem zrobić nic więcej, bo to stało się bardzo późno. Nie mogłem więc przestrzelić zakrętu lub po prostu pojechać szerzej.

- Wszystko szło dobrze. Nie czułem, że przesadziłem, więc to był mały błąd, za który bardzo przepraszam.

Oprócz tego Meksykanin był wyraźnie przybity i zdruzgotany wydarzeniami z sekcji Sainte Devote. Sergio sprawiał wrażenie pogodzonego z tym, że rywalizacja w ten weekend w zasadzie się dla niego skończyła i tylko bardzo szczęśliwy splot wydarzeń może go przywrócić do gry. 

- Jestem zaskoczony tym, że to się stało. Nie chcę tego mówić tego w formie wymówki. Powinienem był spisać się dziś lepiej. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że bardzo przepraszam zespół. Wkładają tyle energii i pracy w przygotowanie, bym potem zawiódł ich w takim stylu. To nie jest fair wobec mojego zespołu. Jestem zawiedziony samym sobą i wiem, że jutrzejszy wyścig będzie czymś niemożliwym. 

W dalszej części wypowiedzi 33-latek usłyszał, że jadący tym samym bolidem Max Verstappen został najszybszym kierowcą sobotniej czasówki i odniósł się do wyniku Holendra.

- Wiedziałem, że mogliśmy mieć szansę na pole position, ale nie jechałem na moim poziomie i dlatego jestem teraz w zagrodzie medialnej.

- Jutro to będzie jakiś koszmar, bo cokolwiek zrobisz, i tak zostaniesz pokryty oraz skończysz na podobnej pozycji do tej, z której startujesz.