Po zakończeniu rywalizacji na Circuit de Barcelona-Catalunya społeczność kibiców Formuły 1 zaczęła dyskutować nad przyczynami zwycięstwa Lewisa Hamiltona, obwiniając strategię Red Bulla lub doceniając tempo Mercedesa. To złożona kwestia i aby właściwie ją ocenić, trzeba wziąć pod uwagę nie tylko cały weekend, ale być może wszystkie poprzednie wyścigi.

Mówi się, że obiekt w Montmelo jest idealnym wyznacznikiem ogólnej formy samochodów. To potwierdziło się w minioną niedzielę, ale nie była to jedyna rzecz. Całe GP Hiszpanii powiedziało wiele o cechach tegorocznych bolidów Red Bulla i Mercedesa, a także o ich kierowcach.

Sam wyścig rozegrał się strategicznie - Srebrni (niekoniecznie teraz) powtórzyli zabieg z GP Węgier 2019, ściągając swojego lepszego kierowcę na prawie darmowy zjazd i puszczając go we wściekłą pogoń. Czy Red Bull mógł temu zapobiec? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba trochę się cofnąć.

Wyścig to nie tylko niedziela

Wspomniana strategia mistrzów była możliwa głównie dzięki oponom, choć to oczywiście grubsza sprawa, bo idzie za tym więcej rzeczy, które rozwinę niżej. W Hiszpanii liczyło się nie tylko zarządzanie ogumieniem, ale także jego dobór na wyścig, o którym nie decyduje się tak o, bez niczego.

Red Bull Racing

W piątek Red Bull jeździł z tylnym skrzydłem, które generowało większy docisk, a wyścigowe porzekadło mówi, iż to docisk chroni gumy - w skrócie chodzi o to, że im mniej docisku, tym więcej niepożądanego ślizgania. Byki tego dnia nie były zadowolone ze swojego tempa m.in. na prostych, więc na sobotę założyły specyfikację z mniejszym dociskiem, czyli także mniejszym oporem, a w konsekwencji nieco mniejszą ochroną dla opon. Zadziałało - do pole position w królestwie Mercedesa zabrakło 0,036 sekundy.

Zespół Toto Wolffa miał komfortową sytuację - W12 lubi się z mieszanką C2, więc inżynierowie znaleźli potwierdzenie tego w piątek i zdecydowali się na oszczędzenie dodatkowego kompletu mediumów. Red Bull ogólnie czuje się gorzej na pośrednich, więc postanowił zostawić sobie dodatkowe softy, które byłyby znakomitym dodatkiem w przypadku konieczności późnego sprintu.

Treningi pokazały, że z gry wypaść może twarda mieszanka. Niechęć zespołów do korzystania z niej w samym wyścigu świetnie udowadnia grafika Pirelli. Dodatkowo niejasne było, czy najłatwiej będzie pokonać dystans wyścigu na 1 czy na 2 pit stopy, co przy pomijaniu C1 sugerowało, iż trzeba będzie bardzo dbać o opony, chcąc wykonać tylko 1 zmianę.

GP Hiszpanii 2021

Opony w GP Hiszpanii 2021

Mając to na uwadze, można założyć, iż Christian Horner i spółka nie czuli się faworytami wyścigu, najprawdopodobniej spodziewając się, że albo będą musieli agresywnie uprzedzać podcięcia rywali (tu miękkie miałyby przewagę na początku), albo właśnie szukać swoich szans w efektownej i fartownej pogoni w końcówce.

A short view back to the past

W tej rundzie znaczenie miało także to, co widoczne było od początku sezonu. Mercedes cały czas pokazywał, iż obchodzi się z produktami Pirelli łagodniej - już w Bahrajnie na 1. stincie Lewis trzymał się około 2 sekundy za Maxem, a później to jego opony zachowały w sobie więcej życia, gdzie u rywali jeden atak po gonitwie zniszczył je znacząco.

Być może jest to czynnik Hamiltona (jeden z niewielu rzadko podważanych), bo od dawna wiadomo, że w tym aspekcie jest genialny, ale teraz nie ma to znaczenia - chodzi tu tylko o tendencję.

Lewis Hamilton

Na początku rundy na Imoli Lewis także zaczynał doganiać Maxa wraz z kolejnymi okrążeniami, a w końcówce był w stanie naciskać i przebijać się, nie musząc specjalnie uważać. W Portugalii sprawy miały się podobnie - po kilku kółkach Brytyjczyk dysponował lepszym tempem, przebijając się do przodu.

Prawdopodobnie jest to kwestia temperatur, a przynajmniej tak wygląda to od początku sezonu - Red Bull rozgrzewa opony szybciej i traktuje je ostrzej, a Mercedes robi to wolniej i łagodniej. M.in. o tym mówił Bottas po czasówce na Imoli, przykładowo.

Lights out

Po kwalifikacjach (już pod Barceloną) wydawało się, że faworytem będą czarne samochody, zapewne ten z numerem 44. Co prawda na drugim polu znajdował się jeden granatowy, ale jasne było, że najprawdopodobniej zabraknie mu wsparcia zakopanego na P8 Sergio Pereza.

GP Hiszpanii 2021

Gdy start wygrał Holender, a na P3 znalazł się Charles Leclerc, wyglądało na to, iż Red Bull może jednak mieć jakąś szansę. Dwa pierwsze auta szybko uciekały od reszty, chcąc stworzyć sobie okienko na zmianę opon, po której nie znajdą się za wolniejszymi rywalami. Hamilton był wtedy około 1,5-2 sekundy za Verstappenem, więc cały czas na dystansie podcięcia, którego lider mógł chcieć uniknąć.

Plan ucieczki pokrzyżował samochód bezpieczeństwa po awarii Tsunody, który zbił stawkę. Oznaczało to, iż do gry łatwiej mógł wejść wolniejszy bolid. Najważniejsze było jednak, iż tym razem, już po wznowieniu, Hamilton trzymał się około 0,5 sekundy bliżej Verstappena, co zgodnie z trendem z innych wyścigów pokazywało, iż Mercedes lepiej obchodzi się z oponami. Im dłużej trwał stint, tym było to wyraźniej widoczne. Brytyjczyk jechał coraz bliżej i kwestią czasu było, aż zaatakuje.

Kto mrugnie pierwszy?

Być może zrobiłby to na 25. okrążeniu, bo Holender oddychał już rękawami, gdyby nie nagły zjazd. Red Bull prawdopodobnie znalazłby większą lukę za Perezem i Ricciardo dwa lub trzy kółka później, ale wcześniej niespodziewanie w pit lane pojawił się bolid z numerem 33. Wolna zmiana, trwająca 4,2 sekundy, stworzyła perfekcyjną okazję do podcięcia, ale Lewis trafił na Nikitę Mazepina, a jego ekipa postanowiła zaczekać.

Max Verstappen

Prawdopodobnie zjazd Maxa uchronił jego samego przed utratą pozycji, po której byłby już spalony - Mercedes pewnie od razu ściągnąłby prowadzącego Hamiltona, unikając podcięcia i zabezpieczając prowadzenie, więc Bykom pozostałaby opcja zjazdu w tym samym momencie lub okrążenie później. Tak czy tak spadliby na P2 po pierwszej serii, czyli byliby z tyłu na gorszych dla siebie oponach. To byłaby grande strategia! Ciekawe jednak, jak wypadłoby założenie drugich softów, a potem mediumów, ale tu trudno znaleźć punkty odniesienia.

Stało się inaczej. Siedmiokrotny mistrz zjechał na 28. okrążeniu i po zmianie miał 6 sekund straty. Nadrobił to w 3 kółka, potwierdzając, że Mercedes doskonale zna wszystkie potrzeby mieszanki C2, a Red Bull nawet nie wie, jak do niej zagadać.

Pozorne prowadzenie

Wtedy wyglądało na to, iż będziemy czekać, aż Lewis łyknie Maxa czystym tempem. Ekipa z Milton Keynes prowadziła, ale co z tego? Miała bardzo niekomfortową sytuację w postaci Bottasa z tyłu, gorszego zarządzania oponami i konieczności przeczekania pewnie do około 50. okrążenia, by móc wykorzystać swoje softy bez oszczędzania.

Max Verstappen

Mercedes miał za to wszystkie możliwe opcje - mógł czekać na wyprzedzanie lub zjechać drugi raz po mediumy, zjechać odpowiednio wcześniej, by przeciwnikom nie opłacało się reagować i korzystać z miękkiego ogumienia. Tu ewidentnie zabrakło Pereza na wysokim miejscu.

Wybranie 42. kółka było brutalne, bo Red Bull wiedział, że bez samochodu bezpieczeństwa jego softy w życiu nie pociągną takiego dystansu, po jakim w pierwszej fazie wyścigu krzyczały z bólu. W ten sposób ekipa z Brackley wymusiła pozostawienie Verstappena na torze i dała mu nieprzyjemny wybór - konieczność gonienia z przeszkodami po zareagowaniu lub czekanie na wyrok.

Dlaczego Red Bull nie pokrył Hamiltona?

Lewis wyjechał z alei ze stratą 23,5 sekundy, więc szansa na pokrycie była, ale patrząc na dystans do końca i dostępne u Maxa softy lub hardy, byłoby to skazanie się na wyprzedzenie przy jednoczesnym odebraniu sobie szansy na znalezienie przewagi po ewentualnej neutralizacji.

Można zrozumieć ten ruch, jeśli pamięta się, z jakiej pozycji - czyli na pewno nie faworyta - Red Bull przystępował do tego wyścigu. Po drugim pit stopie Hamiltona większą szansę na zwycięstwo, w zasadzie jedyną szansę na zwycięstwo, dawało wykorzystanie przewagi softów po SC, gdyby ten wyjechał późno. Dlatego czekano, a Verstappen przy okazji cierpiał.

GP Hiszpanii 2021

Założenie C3 nawet na jakieś 15 okrążeń przed końcem skończyłoby się natrafieniem na Bottasa. Zapewne Holender, który jest w lepszej formie, uporałby się z nim, ale gdyby neutralizacja pojawiła się przed pokonaniem Valtteriego, byłoby to kolejne odebranie sobie największej/jedynej szansy na zwycięstwo. Verstappen musiałby błyskawicznie minąć Fina i liczyć na to, że Hamilton, geniusz zarządzania oponami, nagle ogłupieje i nie oszczędzi ich na końcówkę.

Poza tym Byki nauczyły się w Bahrajnie, że pozycja na torze ma swoje znaczenie i przy tym, jak RB16B traktuje opony, gonienie Mercedesa nie jest najrozsądniejszą i najskuteczniejszą opcją. Na torze Sakhir, gdzie mistrzowie byli w gorszej formie, wspomniany ruch nie wyszedł, więc trudno było zakładać, że wypaliłby w Hiszpanii.

Tak więc zostawienie Maxa do wykrwawienia się mogło wyglądać głupio, ale patrząc z perspektywy Red Bulla, było sensowne o tyle, że dawało szansę na zwycięstwo (tylko szansę, nie pewne zwycięstwo) przy szczęśliwym SC i nie przyklepywało 2. miejsca. Każdy inny ruch skazałby ich na P2, a tu mieli okazję pogoni po później neutralizacji. Być może ktoś tam liczył, że uda się tak dojechać do mety, ale jeśli wyliczenia początkowo pokazywały walkę na ostatnim okrążeniu, to korekta po tempie narzuconym przez Lewisa musiała to zmienić.

GP Hiszpanii 2021

Za mocny Mercedes

Dziś jasne jest, iż to brak drugiego kompletu mediumów pogrążył Verstappena, ale nawet z nimi zakończyłoby się nieuniknionym - wystarczy spojrzeć na początek drugiego stintu, gdy dwaj pierwsi kierowcy je założyli. Także w tym scenariuszu Red Bull nie miałby już okazji na późną neutralizację, ale to już dodatek - 2/3 wyścigu na nielubianej oponie C2 także byłyby wyrokiem. Pewnie mniejszym, ale wyrokiem i to wykonanym.

Czy więc strategia ich pogrążyła? Według mnie totalnie nie. Ba, ta strategia mogła okazać się zwycięska, gdyby wyścig ułożył się bardzo szczęśliwie, a RB16B jako tako obchodził się z softami na koniec. Gdy jesteś słabszy i nie ryzykujesz spadnięcia niżej, warto mieć opcję nawet na fartowny triumf.

Max Verstappen

Brak zwycięskiego scenariusza w normalnych okolicznościach jest idealnym dowodem na to, że Mercedes w Hiszpanii miał po prostu znacznie szybszy samochód w trybie wyścigowym, co jest nieodłącznie związane z zarządzaniem oponami i ich pracą. Tak, Verstappen prowadził, ale w żadnym momencie nie było to prowadzenie możliwe do utrzymania do mety przy tym tempie W12 i byciu samemu.

Okej, mowa tu o Mercedesie prowadzonym przez Hamiltona, ale nawet Bottas w dwóch ostatnich wyścigach potrafił momentami pokazywać porządne tempo wyścigowe. Absolutnie nie odbieram tu Lewisowi, bo nierównego Valtteriego Max połknąłby w całości. To tylko pokazuje, że czynnik samochodu też ma znaczenie. Nic nowego, to Formuła 1, takie są zasady i każdy to akceptuje. Brytyjczyk ma sprzęt, którym kierowca jego klasy wygrywa, a kierowca klasy Fina nie umie być nawet drugi. Trzeba to jasno rozgraniczyć, choć to powiązane aspekty.

Werdykt

GP Hiszpanii świetnie pokazało więc układ sił, rozbijając go na poszczególne elementy. Niekoniecznie idealnie, bo to królestwo Mercedesa i trzeba na to brać poprawkę, ale wszystko i tak jest dobrze widoczne.

Pięknie wyszło, że Red Bull woli kwalifikacje i miększe opony, a Mercedes wyścigi i twardsze. Potwierdziło się również, iż Max wyciska z auta wszystko, Lewis także, a Valtteri - no sorry - wcale.

Lewis Hamilton

A czy tutaj faktycznie okazało się, że w Milton Keynes mają gorszych strategów? Powiem tak - fajnie egzekwuje się agresywną strategię z najszybszym samochodem, a trudno jest wybrać zwycięską, mając gorszy. Istniały scenariusze, które mogły nie zostawić Verstappena na pastwę losu, ale efekt byłby taki sam, tylko kosztem tego byłoby wyrzucenie największej - choć nie jakiejś gigantycznej - okazji przez okno.

Co kto lubi. Ja lubię oceniać wyścigi, stawiając się w roli uczestnika, rozumiejąc jego myślenie w chwili podejmowania decyzji. Zrobiłbym tak samo. I tak, przegrałbym, ale analizując to na chłodno, nie miałbym do siebie pretensji. Gdyby pokryli i wyjechał SC, każdy mówiłby, że powinni czekać na szansę, a P2 i tak było w kieszeni - o tym jestem przekonany.

Być może stratedzy Red Bulla są gorsi, ale ocenianie tego tylko na podstawie nierównej sprzętowo walki, sprowadzonej do nieuniknionego w tym wyścigu, gdzie szybszy musiał wygrać, nie jest specjalnie fair. Czym innym jest wskazanie, że Mercedes ma znakomitych strategów. Tylko co słabego ma Mercedes?